W kinie: Lot

lot

 

LOT
polska premiera: 22.02.2013
reż. Robert Zemeckis

moja ocena: 5.5/10

 

Fabuła „Lotu” sama w sobie jest naprawdę niezła. Oto pilot – człowiek emocjonalnie rozbity, nadużywający alkoholu i narkotyków – spędziwszy intensywną noc w hotelowym pokoju, ewidentnie wczorajszy siada za stery samolotu, w którym zupełnie nie z jego winy coś nawala i tylko cudem (a właściwie dzięki umiejętnościom i doświadczeniu skacowanego kapitana pokładu) nie dochodzi do jeszcze bardziej dramatycznej katastrofy. Potem rozpoczyna się dochodzenie, rodzą się podejrzenia, pilot z bohatera zamienia się w oskarżonego, lecz najważniejsza walka nie rozegra się przed komisją dyscyplinarną czy sądem. To główny bohater całego wydarzenia we własnym sumieniu musi dokonać rozrachunku z samym sobą, co przybierze formę nie tylko podsumowania lotniczej kariery łącznie z ostatnim, feralnym lotem, ale i rozliczenia z życiem. Żałuję tylko, ze film skręca w stronę przewidywalnego, patetycznego moralitetu. Dwuznaczność głównej postaci – jej najmocniejszy atut – zostaje w pewnym momencie rozmyta, sprowadzona na właściwy tor poprawnego, krzepiącego filmu z mądrym, właściwym przesłanie. Szkoda trochę zmarnowania potencjału na kino nieco mniej oczywiste.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=n_GZDifSL3I]