W kinie: Olimp w ogniu

olimp

 

OLIMP W OGNIU
polska premiera: 26.04.2013
reż. Antoine Fuqua

moja ocena: 5/10

 

Antoine Fuqua do tej pory nie prezentował nic ponad hollywoodzkie rzemieślnictwo, choć zdarzało mu się czasami nakładać na filmy charakterny, męski rys (jak było w zacnym „Dniu Próby” czy mrocznym „Brooklyn’s Finest”). „Olimp w ogniu” to znów jednak nie wychylające się ponad siermiężną przeciętność kino sensacyjne o niezłomnym, bohaterskim agencie specjalnym i ex komandosie, który nie bacząc na okoliczności (atakowany przez terrorystów Waszyngton), bezpardonowo wdziera się do Białego Domu, gdzie zamachowcy zdążyli już pojmać głowę amerykańskiego państwa. Tam, gdzie na ekranie pojawia się Gerald Butler, przenosimy się w klimat filmów z van Dammem lub innym tego typu mięśniakiem, tylko że, co ciekawe, dość bezpardonowo i niestandardowo brutalnych. Tam, gdzie oglądamy dylematy dowództwa kryzysowego i rozwój ogólnonarodowego zagrożenia, film zmienia się w dość nudną, patriotyczną chałturę. Trzeba jednak przyznać, ze timing jest tu niezły – terrorystami, którzy w kilkanaście minut przejęli kontrolę nad Białym Domem, są Koreańczycy z Północy, posiadający nie tylko nowoczesną broń, ale i mogący zdetonować jądrowe ładunki. Brzmi znajomo, nie?

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=vwx1f0kyNwI]