W kinie: Winter Sleep (Cannes)

wintersleep

 

WINTER SLEEP
Festival de Cannes 2014
reż. Nuri Bilge Ceylan

moja ocena: 6.5/10

 

Nuri Bilge Ceylan bodaj po raz trzeci staje się jednym z głównych kandydatów do zwycięstwa w canneńskim konkursie. Turecki weteran, odbiegając nieco od kryminalnej stylistyki swoich ostatnich produkcji, nakręcił chyba najbardziej przegadany, a przez to wymagający i drażniący zarazem film ze wszystkich dotychczasowych (a trwa on jedyne 196 minut). Dłużyzny z początku z nawiązką wynagradza jednak druga część fabuły. Czechow na pewno biłby brawo na stojąco, gdyby zobaczył „Winter Sleep”. Emerytowany aktor, inteligent, obecnie majętny właściciel ziemski prowadzi hotel w pięknym miasteczku gdzieś w Kapadocji. Mieszka z młodą żoną i siostrą, która w rodzinne strony wróciła po rozwodzie z mężem –alkoholikiem. Ich życie z pozoru wygląda dość sielankowo, ale nie tak wcale głęboko pod powierzchnią kryją się tłumione uczucia, żale i pretensje, powoli wychodzące na światło dzienne w relacjach tej trójki. W tle rodzinnej psychodramy rozgrywa się także dramat klasowy – inna, uboga, zadłużona i zalegająca z czynszem rodzina próbuje odłożyć w czasie spłacenie wierzytelności u tegoż właściciela ich domu. Jak to zwykle u Ceylana bywa, wszystko składa się tu na konsekwentną, perfekcyjnie dopracowaną całość. Soczyści bohaterowie o bogatych osobowościach i oczywiście piękne zdjęcia tureckiej Anatolii, która w tej okolicy wygląda jakby żywcem została wyjęta z andersenowskiej baśni. Gdyby nie to, że mnie od zawsze styl tureckiego reżyser trochę męczy (niemniej naprawdę doceniam), też pewnie miałabym Ceylana na swojej krótkiej liście kandydatów do Złotej Palmy.

 

***
Kasia w Cannes powered by: