W kinie: Małe Stłuczki

maestluczki

 

MAŁE STŁUCZKI
polska premiera: 5.09.2014
reż. Aleksandra Gowin, Ireneusz Grzyb

moja ocena: 7/10

 

W polskim kinie wypada cieszyć się z małych rzeczy, bo te duże zwykle zawodzą i kryje się za nimi katastrofa. “Małe Stłuczki” autorstwa młodych twórców z łódzkiej Filmówki to prawdziwy powiew świeżości, nawet jeśli mocno naśladujący amerykański “niezal”. Historia miłosnego trójkąta – stroniącej od dotyku Asi, zakochanej w niej Kasi i porzuconego przez żonę Piotra – utkana została z cudownie wyważonej melancholii i delikatnego, absurdalnego humoru. Film budują rozkoszne scenki rodzajowe, tworzące obraz świata głównych bohaterów – samotnych dziwaków, żyjących chwilą i w stanie uroczego zawieszenia w rzeczywistości rodem z realizmu magicznego. Te najlepsze to prawdziwe cudeńka, jak choćby wizyta dziewczyn i chłopaka u rodziców Asi czy miłosna scena bez dotykania. Relacje między tym osobliwym trójkątem tworzą niepozorne gesty, nieśmiałe spojrzenia, krótkie, groteskowe dialogi. Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak fajny film pozostaje tylko sympatyczną ciekawostką, jest prosta: para twórców przedłożyła znakomitą estetykę nad większą treść. Z filmu wyłania się bowiem świetny portret współczesnej, młodej Polski – wolnych elektronów, szczęśliwie nieszczęśliwych ludzi bez “prawdziwych zajęć”, łatwo wchodzących w związki, ale i równie nagle, bezrefleksyjnie je kończących, funkcjonujących w średnich miastach-widmach, a niekoniecznie tylko w dużych, zaludnionych metropoliach, nie patrzących wstecz, nie myślących o przyszłości, żyjących tu i teraz. Ta frapująca refleksja kryje się gdzieś na drugim planie “Małych Stłuczek”, nie została jedynie zgłębiona. Kto wie, może następnym razem.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=wVdusOgcaHY]