W kinie: The Mend (AFF)

themend

 

THE MEND
5. American Film Festival
reż. John Magary

moja ocena: 6/10

 

Ludzie, których nie chcesz spotkać i z którymi wolisz się absolutnie nie utożsamiać. Taki jest Mat – jeden z głównych bohaterów „The Mend”. To stuprocentowy buc, irytujący abnegat i antypatyczny degenerat, za swoje chamstwo i niechlujstwo wyrzucany z kolejnych kanap, na których mógłby spędzić noc. Alan, jego brat, to osoba zdecydowanie bardziej poukładana i normalna. Mieszka w ładnym mieszkaniu w Harlemie, ma dziewczynę, której planuje się oświadczyć. Gdy jednak miłość chwilowo go zawodzi i mocno rani, dziwaczne oparcie znajduje właśnie w bracie – utracjuszu, który przypadkowo znalazł się pod jego dachem i jego schludny dom w krótkim czasie zamienił we flejtuchowatą miejscówkę. Taka sceneria i takie towarzystwo (poszerzone jeszcze o znajomą Mata i jej synka), o dziwo, uchroni Alana przed załamaniem. „The Mend” to taki osobliwy film o braterstwie – lekarstwie na różne małe bolączki współczesnych ludzi. Alana i Mata nie łączy bynajmniej piękna, rodzinna relacja, niespecjalnie za sobą przepadają, raczej się nie rozumieją, na krótką chwilę jednak miło im będzie wspólnie podemolować mieszkanie, powłóczyć się po mieście, sikać do zlewu. Dla jednego z nich bycie obleśnym dziwakiem z cuchnącym oddechem i w przepoconym podkoszulku to postawa dnia powszedniego, dla drugiego – niecodzienna odskocznia od zwyczajnych problemów. „The Mend” pokazuje nieco odmienny, i przez to całkiem ciekawszy, od tego popularnego obraz typowej, męskiej relacji – tyleż toksycznej i odpychającej, ile bardzo intensywnej, acz wyzbytej jakiekolwiek szlachetności.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=7Fd3eX-SHgU]

 

***

Kasia na AFF powered by: