W kinie: Coś za mną chodzi (AFF)

itfollows

 

COŚ ZA MNĄ CHODZI
5. American Film Festival
reż. David Robert Mitchell

moja ocena: 6/10

 

David Robert Mitchell w „Coś za mną chodzi” solidnie odrabia lekcję z horroru,w swój film aranżując wszystkie niezbędne dla gatunku elementy. Robi to bardzo porządnie i z iście młodzieżową energią. Niewiele brakowało, a „Coś za mną chodzi” przekroczyłoby granicę, za którą horror zamiast straszyć wzbudza uśmiech politowania. Kicz u Mitchella pojawia się, bo nie mogło być w inaczej w momencie, kiedy fabuła skupia się na tajemniczym, prześladowczym i śmiertelnie niebezpiecznym „czymś”, które niczym weneryczną chorobę zwykłe nastolatki przenoszą między sobą drogą płciową. Niemniej cała groteskowość sytuacji doskonale zostaje zrównoważona właśnie przez te typowe dla horroru elementy, budujące nastrój grozy i trzymające całą konwencję w ryzach – od specyficznych najazdów kamery począwszy na niepokojącym, wyrazistym motywie muzycznym skończywszy. Naprawdę jest w „Coś za mną chodzi” kilka przerażających scen, w trakcie których najbezpieczniej jest zakryć oczy rękami. Ciekawy jest też sam czynnik zła, którego w sumie nie można się pozbyć w oczywisty sposób, raz się nim „zarażasz”, posiadasz go już na zawsze z tym, że gdy zaistnieją pewne warunki nie grozi ci cały czas śmiertelne niebezpieczeństwo. Film Mitchella to pozycja z tych bardziej obowiązkowych dla miłośników gatunku, a na pewno ucieszy (i przestraszy!) także okazjonalnych widzów kina grozy.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=g2iu1OAY3u4]

 

***

Kasia na AFF powered by: