W kinie: Tosty po meksykańsku

clubsa

 

TOSTY PO MEKSYKAŃSKU
polska premiera: 9.01.2015
reż. Fernando Eimbcke

moja ocena: 6.5/10

 

Film z gatunku tych, w których nie dzieje się absolutnie nic, a mimo wszystko reżyserowi udaje się uchwycić w ukradkowych, statycznych kadrach, niepozornych, wręcz nudnie zwyczajnych scenach istotę procesu dojrzewania. Ten jeden, często niezauważalny krok, który z sympatycznego chłopca czyni młodego mężczyznę. 15-letni Héctor spędza wakacje w opuszczonym poza szczytem sezonu hotelu wraz ze swoją matką. Bawią się dobrze, nie robiąc nic konkretnego. W tym samym miejscu pojawia się rówieśniczka nastolatka, Jazmin. Idylla matki i jej jedynaka zostaje zakłócona przez dojrzewającą dziewczynę, która w Héctorze dostrzega kogoś więcej niż kompana do niewinnych zabaw. Zainteresowanie synem ze strony dziewczyny dostrzega też Paloma, która postanawia wręcz stoczyć aluzyjną walkę o duszę swojego dziecka. Film Fernando Eimbcke urzekł mnie swoją subtelnością i niezwykłą umiejętnością, jak z banalnych gestów uczynić wyrafinowaną metaforę. Pierwsza z brzegu: najpierw to matka smaruje kremem ochronnym dziecko, czyniąc to z czułością i troską. Ten sam gest po niej powtarza Jazmin i w tym momencie ma to już zupełnie inny, delikatnie erotyczny kontekst. Rywalizacja dwóch kobiet – matki i rówieśniczki chłopaka – pokazana została z niewymuszonym humorem i ujmującą taktownością. Dopieszczone kadry, ciepło okazywane bohaterom i skrajny minimalizm tej historii dowodzą, jak dobrze Fernando Eimbcke panuje nad filmową materią. Przynajmniej nad tą arthouse’ową jej odmianą.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=CKQFYEVnUA8]