W kinie: Tu Dors Nicole

tudors

 

TU DORS NICOLE
francuska premiera: 18.03.2015
reż. Stéphane Lafleur

moja ocena: 6.5/10

 

Nicole śpi. Śpi na jawie. W swoim życiu odgrywa rolę bardziej zobojętniałego obserwatora niż aktywnego uczestnika. Prawda jest też taka, że niewiele w nim się dzieje. Trwa lato, rodzice wyjechali, lekka praca w sklepie z używaną odzieżą jakoś idzie, właśnie do Nicole przyszła jej pierwsza karta kredytowa, więc to dobry moment, by zaplanować fajny, wakacyjny wyjazd – na Islandię. Nicole ma też 10-letniego adoratora, który mówi głębokim, męskim głosem, bo – jak sam twierdzi – to pierwszy krok na drodze, by stać się idealnym mężczyzną dla swojej dojrzałej wybranki. Błogostan naszej bohaterki zakłóca jedynie starszy brat, który wraz ze swoją kapelą instaluje się w pustym domu, by nagrać tu płytę. Zasnąć naprawdę będzie więc trudno. “Tu dors Nicole” to film z gatunku lighter than air i dodatkowo daleki krewny szalenie uroczej “Frances Ha”. Fragmentaryczna struktura filmu, jego niespieszne, beztroskie tempo, minimalistyczna fabuła, urokliwa groteskowość wielu scen składają się na kapitalnie przyjemny film o pułapkach dorosłości, czyhających na młode osoby, które dopiero dorastają do nowych, odpowiedzialnych ról. I czynią to z bardzo różnym skutkiem.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=o0ZHEtIXk3E]