W kinie: Długie Przeprosiny

longexc

 

DŁUGIE PRZEPROSINY
10. Pięć Smaków
reż. Miwa Nishikawa

moja ocena: 6.5/10

 

Pomiędzy amerykańskim, nieskomplikowanym easy-watchingiem a prostolinijną emocjonalnością Hirokazu Koreedy. Gnuśmy pisarz w tragicznym wypadku traci żonę, która była dla niego bardziej kucharką, sprzątaczką i fryzjerką niż realną, życiową partnerką. W momencie jej śmierci nawet spędzał czas na baraszkowaniu z kochanką. Na początku Sachio nie zdaje sobie sprawy, jak faktyczną, emocjonalną stratą okaże się dla niego śmierć Natsuko. Odkryje to, gdy nawiąże bliższy kontakt z jej przyjaciółmi – z również owdowiałym mężem koleżanki (panie podróżowały wspólnie feralnego dnia) i jej dziećmi. Podobnie jak w genialnym “Manchester By The Sea”, także w “Długich Przeprosinach” to ci najmłodsi będą starali się najszybciej podnieść po niewyobrażalnej tragedii i żyć dalej. Podobnie jak w amerykańskim filmie, też w tym japońskim historię budują niewymuszone, urocze interakcje i wdzięczne spięcia między bohaterami – egzaltowanego pisarza-celebryty z dziarską 5-latką, jej ambitnym, skrytym bratem oraz sympatycznie nieokrzesanym ojcem dzieciaków. To akurat naprawdę udało się Miwie Nishikawie, są to bowiem sceny pełne ciepła, urzekające swobodą i ciepłem. Natomiast jako film o różnych odcieniach żałoby i wersjach radzenia sobie z pustką, jaką pozostawiła po sobie zmarła osoba, “Długie Przeprosiny” nie uciekają od utartych schematów i różnych, fabularnych kalek. Ciągle jednak to film, który potrafi fajnie rozbawić i wzruszyć.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.