W kinie: Zaćma

zacma

 

ZAĆMA
polska premiera: 25.11.2016
reż. Ryszard Bugajski

moja ocena: 5/10

 

Oglądałam wywiad z Ryszardem Bugajskim, który powiedział, że niekoniecznie interesuje go biografia słynnej, stalinowskiej zbrodniarki Krwawej Luny (zwłaszcza że te najbardziej osobliwe wątki z jej życiorysu uważa właśnie za tanią sensację, faktograficznie niepotwierdzoną), ale sama przemiana tej kobiety. Julia Brystygierowa w pewnym momencie odeszła z UB, zaczęła pracować w wydawnictwie, często odwiedzała zakład dla niewidomych dzieci w podwarszawskich Laskach, aż w końcu zmarła jako gorliwa katoliczka. Bugajskiego najbardziej interesują kulisy jej spotkania z prymasem Stefanem Wyszyńskim, w czym upatruje genezę przemiany Brystygierowej, ale tak naprawdę zamiast skupić się na swojej głównej bohaterce sprowadza swój film na tory dość banalnej rozkminy o poszukiwaniu Boga, jego istnieniu lub nieistnieniu, w końcu o winie i odkupieniu. “Zaćma” jest bardziej teologiczną rozprawką, którą jakiś profesor uniwersytecki mógłby ocenić na marne trzy z plusem (bo pewnie nie raz mocno by się skrzywił, słysząc trywialne, płytkie dyskusje tak świetnie wykształconych humanistów jak Brystygierowa i Wyszyński). Możliwe, że już lepiej by było dla tego filmu, gdyby stworzony został jak klasyczny biophic, bez podejmowania prób głębszych, bo tu dość nieudanych, refleksji filozoficznych. Choć z drugiej strony, patrząc w “Zaćmie” na “rodzinne scenki retrospektywne” z życia młodej Julii, widać, że polskie kino chyba jeszcze nie jest gotowe do mierzenia się z tak niejednoznacznymi, oryginalnymi biografiami jak ta Krwawej Luny. Albo przynajmniej nie jest na to gotowy sam Ryszard Bugajski.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.