W kinie: Amerykańska Sielanka

ampastoral

 

AMERYKAŃSKA SIELANKA
polska premiera: 27.01.2017
reż. Ewan McGregor

moja ocena: 4.5/10

 

Oj, nie ma Philip Roth szczęścia do ekranizacji swojej prozy. Amerykański pisarz nie doczekał się jeszcze adaptacji swoich książek adekwatnych do ich jakości, choć jego literatura kilka razy już tłumaczona była na język filmu. Z “Amerykańską Sielanką” sprawa jest o tyle skomplikowana, że to naprawdę monumentalna powieść, która w niezwykle przenikliwy i brutalny sposób rozlicza się z mitami, które budowały powojenną Amerykę, ukazując subtelnie i dosadnie zarazem rozkład pojedynczych, społecznych tkanek, jak i tej struktury jako całości. Debiutujący w roli reżysera Ewan McGregor nie tylko nie uniósł ciężaru skomplikowanej literatury, za której ekranizację się zabrał, ale też spłaszczył najważniejsze wątki, stanowiące o wielkości powieści Rotha. Historia rodziny Seymoura Levova – zwanego potocznie Szwedem, ze względu na swoją charakterystyczną urodę (przy okazji, McGregor w tej roli to też średni wybór, bo szwedzko to on nie wygląda), która miała być sielanką, a okazała się koszmarem śnionym na jawie, została w filmie spłycona do rozczarowania pary bohaterów ich rodzicielską powinnością. Ich córka Merry zaangażowała się w działalność polityczną, została oskarżona o zamach terrorystyczny i zniknęła z powierzchni ziemi. Ojciec nigdy się jednak nie poddał, wierząc w niewinność nastolatki i desperacko szukając jej przez długie lata. Generalnie ten niestety wątek staje się w filmie McGregora pierwszoplanowym. Toksyczne relacje rodziców i dzieci są w kinie często frapującym tematem, ale tym w “Amerykańskiej Sielance” brakuje i emocji, i wnikliwości. W ogóle cały ten film irytuje powierzchownością i tanim sentymentalizmem. Na usprawiedliwienie Ewana McGregora można powiedzieć, że wziął na swoje barki bardzo trudne zadanie. Na tej książce Rotha mieliby duże szanse wyłożyć się bowiem dużo lepsi reżyserzy od niego.

 

3 odpowiedzi do artykułu “W kinie: Amerykańska Sielanka

  1. ech

    Też jestem rozczarowany, bardzo lubię książki Philipa Rotha, ale jest pewien kłopot z jego literaturą, on często jest świadomy możliwości literatury i się nimi bawi. Np. “Elegia” jest nieudaną ekranizacją między innymi dlatego, że jednym z kluczowych składników książki jest to, że wyobrażamy sobie postacie, a autor zaskakuje nas konkretem opisu w odpowiednim momencie. W filmie jesteśmy cały czas pod dyktatem ilustracji zdjęć.

    W “Amerykańskie sielance”, tej filmowej, najlepiej prezentują się te początkowe partie filmu, gdzie małą Merry Levov gra Hannah Nordberg. Sceny z nią mają jakieś niepojące napięcie, scena w półciężarówce wywołuje niemal dreszcze, duży dyskomfort. A gdy pojawia się grająca 16 letnią Merry 22-letnia Dakota Fanning, to coś nieuchwytnego się ulatnia, Fanning wygląda już na dojrzałą młodą kobietę, a nie na nastolatkę. Nie czujemy, że o akt terrorystyczny zostaje oskarżona i jest ścigana tak młoda osoba. Moim zdanie spory błąd obsadowy. Za to 46-letnia Jennifer Connelly w scenie gdy gra 20-letnią narzeczoną jest w 100% wiarygodna, nawet później gdy gra dojrzałą kobietę, to wcale nie czujemy, że ma tyle lat ile ma. Niezwykła kobieta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.