W kinie: Milczenie

milczenie

 

MILCZENIE
polska premiera: 17.02.2017
reż. Martin Scorsese

moja ocena: 6.5/10

 

Natchnione kino religijne – bez znaczenia, czy mowa o “Zerwanym Kłosie” czy o dzielącym je przepaść “Milczeniu” – nie jest mi bliskie. Względnie bliski jest mi natomiast Martin Scorsese, a już na pewno kino, które zmusza do myślenia, stanowi płaszczyznę do wielopłaszczyznowych dyskusji, a nawet kontemplacji. Mimo że lista wad “Milczenia” jest pewnie dłuższa niż ta z zaletami filmu (na czele z tym, iż język angielski udaje tu portugalski i naprawdę trudno uwierzyć w tak powszechną znajomość obcego języka przez rdzennych Japończyków, wiele scen jest trochę śmiesznie odpustowych, a całość problemu oglądamy z dość jednostronnej perspektywy), Scorsese w niezwykły i niecodzienny jak na obecne czasy sposób tworzy ze swojego dzieła płaszczyznę do mądrej i wyważonej dyskusji o naturze chrześcijaństwa. Z jednej strony odrzuca żarliwy dogmatyzm i wiarę, która wynika głównie z całkowitej znajomości prawd głoszonych przez Kościół (rozum), reprezentowane przez europejskich zakonników. Z drugiej, krytykuje religię w wersji ludowej, której esencję stanowią niezamierzona bezrefleksyjność, prostota, naiwna uczuciowość, jakie przejawiają japońscy biedacy. Kiedyś dotarło do nich chrześcijańskie Słowo Boże i oni je przyjmując, w jakimś stopniu z potrzeby serca oraz zbyt dosłownego pojmowania głoszonych przez zakonników obietnic raju i życia wiecznego, z czasem narazili się na okrutne prześladowania. Jezuici Rodrigues i Garupe przybywając do nieprzyjaznej Japonii, by odszukać bliskiego im duchownego, nie wierząc, że wyparł on się wiary w obawie przed torturami, znają doskonale chrześcijańską doktrynę, ale kompletnie nic nie wiedzą o tym odległym kraju. Doświadczając na własnej skórze afektywnej i intuicyjnej pobożności Japończyków, nie ogarniają tej kultury jeszcze bardziej. Ich rozumne podejście nigdy nie spotka się z nieoświeconą duchowością wiary tych prostych ludzi. A jednak – ku zaskoczeniu Rodriguesa i Garupe – są oni gotowi umrzeć za Prawdy, których nie rozumieją, idąc na brutalną śmierć w spokoju i z pokorą. Dlaczego? Czy ich wiara jest silniejsza niż ta wykształconych zakonników? W jakimś stopniu postawa Japończyków wynika z tego, że ta wiara nadaje im podmiotowości w świecie, dla którego nic nie znaczą. Ściąga ona na nich cierpienie i strach, ale buduje też poczucie wspólnotowości i własnej wartości (zainteresowanie Boga każdym człowiekiem). Scorsese zdaje się również mówić, iż prawdziwa religijność to coś pomiędzy rozumem a sercem, której chyba jasno nie da się i nie można też określić. Racjonalne podejście do wiary można tak samo łatwo złamać, jak to bezrefleksyjne i instynktowne. Jej podstawami powinny być wątpliwość, bezsilność wobec absolutu, ciągły dialog z Bogiem oraz… milczenie. Ostatecznie to przecież nie słowa i czyny decydują o czyjejś religijności, ale wewnętrzne, osobiste przekonanie każdej jednostki.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.