W kinie: Butterfly Kisses

butterflykisses

 

BUTTERFLY KISSES
polska premiera: 12.05.2017
reż. Rafał Kapeliński

moja ocena: 5/10

 

Wyróżniony Kryształowym Niedźwiedziem na Berlinale pełnometrażowy debiut Rafała Kapelińskiego mógłby stanąć w szranki z Katarzyną Rosłaniec w wyścigu o to, kto podejmie się społecznej tematyki cięższego kalibru, jeśli chodzi o współczesną młodzież. W przypadku “Butterfly Kisses” Polak z Londynu dość szybko okazuje się lepszym filmowcem niż jego koleżanka, ale jego potencjał i tym samym potencjał całego filmu pozostawiają jednak spory niedosyt. Próba wiwisekcji tego, jak wszechobecna nagość i pornografia w sferze publicznej, w mediach elektronicznych wypaczają umysły dorastającej młodzieży, mieszają im w głowach, zaszczepiają amoralne wzorce kulturowe to nie jest zadanie ani łatwe, ani przyjemne. Kapeliński wybierając specyficzną perspektywę, patrząc na swoich bohaterów – młodych chłopaków z angielskiego blokowiska – z asekuracyjnie bezpiecznego wręcz dystansu oraz wybierając oniryczny i dość niespieszny rytm narracji, ani na moment nie bawi się w wygodną publicystykę czy tanie moralizatorstwo. To na pewno duża zaleta jego filmu. Z drugiej strony, sięgając po tak delikatną materię dotyczącą młodzieńczej cielesności i seksualności, dotykając w końcu ultra kontrowersyjnej problematyki pedofilii, “Butterfly Kisses” jest zaskakująco wręcz nieangażujące w swej treści, anemiczne w wymowie. Czarno-białe kadry, nadające filmowi art-house’owego klimatu, także działają trochę na jego niekorzyść. Usypiają zamiast wciągać w ten ambiwalentny świat. Nie budują intrygującej przestrzeni dla jego przekazu. Wyglądają ładnie i estetycznie na ekranie, ale są też nużąco bezbarwne.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.