W kinie: Un Beau Soleil Interieur (Cannes)

unbeausol
 

UN BEAU SOLEIL INTERIEUR
La Quinzaine des Réalisateurs 2017
reż. Claire Denis

moja ocena: 7/10

 

Cudowna Juliette Binoche jako dojrzała kobieta poszukująca miłości w wielkim mieście w zaskakującym, bo niesamowicie lekkim, dowcipnym i ciepłym dziele Claire Denis, która na przestrzeni lat przyzwyczaiła widzów do zgoła innych, bardziej mrocznych i dwuznacznych filmów. Bohaterka jej filmu – sympatycznie szalona i nadmiernie rozemocjonowana Isabelle (trochę wczesny Woody Allen, a trochę Carrie Bradshaw) – spotyka na swojej drodze różnych mężczyzn. Podobnych do niej artystów, żonatych zalotników, takich, z którymi z pozoru nic ją nie łączy, ale coś między nimi zaiskrzyło. Można odnieść wrażenie, że w przypadku tej ekspresyjnej mieszczki między nią, a napotkanymi mężczyznami iskrzy właściwie cały czas. Ale ponieważ Isabelle jest typem osoby, która nie wie, czego chce, nie do końca potrafi samodzielnie dokonywać racjonalnych wyborów, słucha serca, a nigdy rozumu nie może pozostać stała w uczuciach lub choćby przekonać samej siebie, że jej aktualny partner to właśnie ten jedyny. I dlatego w końcu te jej romansowe dramaty zaprowadzą ją na kozetkę do podejrzanego bioenergoterapeuty (jednak z najfajniejszych scen terapii we współczesnym kinie!), będącego właściwie jej odbiciem, który potwierdza to, co od początku było o Isabelle wiadomo – gdzieś tam jest ten idealny dla niej mężczyzna, acz z jej usposobieniem być może nigdy go nie znajdzie. Albo czarująco przegapi.

 

***
Kasia w Cannes powered by:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.