W kinie: 120 Uderzeń Serca (Cannes)

120bpm

 

120 Uderzeń Serca
Festival de Cannes 2017
reż. Robin Campillo

moja ocena: 6/10

 

Początek lat 90. Po epidemii AIDS na całym świecie skrzykują się grupy aktywistów, walczących o upowszechnianie wiedzy na temat tej choroby, edukację seksualną, zainteresowanie koncernów farmaceutycznych badaniami i efektywną politykę rządową. Mechanizmy funkcjonowania paryskiej organizacji śledzi Robin Campillo. Ponieważ większość jej członków traktuje sprawę osobiście – tworzą ją w głównej mierze osoby zarażone wirusem HIV – grupa jest wyjątkowo aktywna, walecznie nastawiona do tematu i pełna pomysłów. W końcu walka toczy się o ich życie. Act Up to miejsce ścierania się poglądów o to, jak takie akcje prowadzić. Czy pokojowe przedsięwzięcia i praca u podstaw dają realne efekty, czy potrzeba działań odważniejszych i bardziej spektakularnych. Pierwsza część filmu, głównie śledząca właśnie te wątki, autentycznie wciąga w ten świat młodych ludzi w beznadziejnej sytuacji, bo Campillo nie wartościuje metod postępowania tego środowiska, pokazując, że te różnice stanowią o jej silne, a osobiste i bardzo emocjonalne podejście poszczególnych osób może decydować o skuteczności ich akcji oraz ich pożądanym odbiorze przynajmniej przez część opinii publicznej. “120 bitów na sekundę” ma dość archaiczną formę, bo stylizowane jest na zaangażowane kino lat 90. Campillo oddaje nie tylko klimat epoki, ale też tamtych filmów traktujących o AIDS. O ile w pierwszej części takie podejście wydaje się być całkiem w porządku i na miejscu, w drugiej – gdy perspektywę grupową zmieniamy na indywidualną – uderza ono już w dość ckliwe tony słynnej “Filadelfii”, czyniąc z poruszającego przecież dramatu zbyt nudnawą powtórkę lekcji z kina społecznego.

 

***
Kasia w Cannes powered by:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.