W kinie: Wind River (Cannes)

windriver

 

WIND RIVER
Festival de Cannes 2017
reż. Taylor Sheridan

moja ocena: 4.5/10

 

Nawiązujący w atmosferze do skandynawskich seriali, ale też np. telewizyjnego „Fargo”, „Wind River” to zakopany pod śniegami Wyoming męski, czarny kryminał, w którym rozwiązywanie zagadki dotyczącej śmierci młodej Indianki przez lokalnego myśliwego z przeszłością i młodą agentkę FBI spoza miasteczkowego układu służy zadawaniu pytań o kwestię zadośćuczynienia za największe krzywdy i to, jak radzić sobie z żałobą, bólem, cierpieniem i pozostającym z człowiekiem wiecznym poczuciem winy. Debiutujący za kamerą Taylor Sheridan to świeżo upieczony laureat nagrody za reżyserię w canneńskim Un Certain Regard. Na tle dość przeciętnych tytułów, które w tym roku pojawiły się w tej sekcji, „Wind River” urzeka konsekwencją w budowaniu historii o świecie trochę wyjętym spod prawa i ludziach, próbującym okiełznać naturę, w tym tę ludzką, bo starają się też się zrozumieć i pokonać zło, które wkracza w życie na mroźnym pustkowiu.

 

***
Kasia w Cannes powered by:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.