W kinie: Na Pokuszenie (Cannes)

TheBeguiled

 

NA POKUSZENIE (THE BEGUILED)
Festival de Cannes 2017
reż. Sofia Coppola

moja ocena: 5/10

 

Kilka dziewcząt utknęło w eleganckiej pensji na amerykańskim Południu. Trwa wojna, więc zarządzająca szkołą Panna Martha (Kidman) z pomocą swoich podopiecznych, musi dbać o porządek i normalność sama i bez niczyjej pomocy. Oprócz uczennic u jej boku pozostała też nauczycielka Panna Edwina (Dunst). Pewnego dnia jedna z dziewczynek znajduje w lesie rannego żołnierza – dezertera z armii Unii (Farell). Kierowana współczuciem i troską prowadzi go do pensji, gdzie Panna Martha zapewnia mu opiekę i pozwala dojść do siebie. Z zaznaczeniem jednak, iż gdy wydobrzeje, albo wróci do swoich, albo wyda go Konfederatom.

„The Beguiled” to druga już ekranizacja książki Thomasa P. Cullinana, ale w przeciwieństwie do filmu z Clintem Eastwoodem, Coppola przyjęła bardziej naturalny dla siebie, bo kobiecy punkt widzenia i to od strony swoich bohaterek pokazuje, jak pojawienie się obcego budzi w pozornie dobrze wychowanych dziewczętach niezdrową rywalizację, napędzaną ich tłumionymi obsesjami, emocjami, pragnieniami. Coppola potrafi fantastycznie ukazywać kobiece relacje i te w „The Beguiled” – ich staranność i wnikliwość – stanowią najmocniejszą stronę filmu. Szczególnie ciekawa wydaje się Edwina, w której życiorysie kryje się jakaś tajemnica, trauma, gorycz, rzutujące na jej zachowania w niespodziewanym, męskim towarzystwie. Na ich tle słabo wypada postać unionistycznego pułkownika, którego zachowanie w domu pełnym rozemocjonowanych kobiet poddaje się właściwie każdemu stereotypowemu wyobrażeniu, jak może zachowywać się mężczyzna w takiej sytuacji. Nijakość „The Beguiled” nie wynika jednak tylko z bezbarwności głównego protagonisty. To film, który sięga po różne gatunkowe klisze – kino feministyczne, erotyczny thriller, horror czy obyczajowy dramat, ale podchodząc do każdej z nich taką nieśmiałością, jak zrobiła to Coppola, sprowadziła go do poziomu pensjonarskiej historyjki, którą nastoletnie dziewczyny mogłoby opowiadać sobie na kolonii wieczorem przy ognisku. Praktycznie bez żadnego napięcia, dwuznaczności, intensywności, które wyniosłyby „The Beguiled” na poziom intrygującego misterium kobiecości.

 

***
Kasia w Cannes powered by:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.