W kinie: Prawdziwa Historia (Cannes)

prawdzhistrpol

 

PRAWDZIWA HISTORIA
Festival de Cannes 2017
reż. Roman Polański

moja ocena: 6/10

 

W takim kinie gatunkowym – stylowym thrillerze z niejednym podtekstem – Roman Polański czuje się jak ryba w wodzie. Adaptacja powieści Delphine de Vigan opowiada o dziwnej relacji tajemniczej fanki i znanej pisarki, w której jedna strona stopniowo zaczyna przejmować kontrolę nad życiem tej drugiej. Cały ciężar tej historii spoczywa na barkach pięknych Emmanuelle Seigner i Evie Green, które w jednej części potrafią wspaniale oddać erotyczne napięcie towarzyszące spotkaniom ich postaci, by niedługo później przekształcić ten związek w coś o wiele bardziej ponurego i toksycznego. Nawet jeśli ta fabuła nie wydaje się szczególnie oryginalna, ogląda się ją z dużą przyjemnością, bo to bardzo stylowe, kunsztowne i urocze w swej archaiczności kino. Między wierszami wplótł też Polański fajnie ironizujący komentarz zarówno o roli instytucji pisarza we współczesnej kulturze (intelektualista vs celebryta), jak i źródeł inspiracji dla prozy (domniemana wyższość prawdy nad fikcją). W obu przypadkach popisując się dowcipną uszczypliwością i dużą przenikliwością.

 

***
Kasia w Cannes powered by:

Odpowiedź do artykułu “W kinie: Prawdziwa Historia (Cannes)

  1. ech

    To całość? Wygląda jakby brakowało akapity, w którym wymieniasz wady, bo tak to wygląda na bardzo pozytywną opinie. Film zbiera chłodne oceny, tylko polscy krytycy są entuzjastyczni, o dziwo, a ja mam wrażenie, że ten film powstał tylko po to, żeby Polański o sobie przypomniał i pokazał, że jeszcze potrafi kręcić, trochę jak coś dla producentów mających wyłożyć pieniądze na droższą produkcje. I tak czekam nieustająco na “The Dreyfus Affair”, przeczytałem już książkę, która ma w sobie dużo z Polańskiego, ciekawe jaki był jego wpływ na jej kształt, bo powstała na jego zamówienie. Tylko cholerną opowieść będzie naprawdę sporo kosztować. Czekam i czekam.

    Tak jak czytam, ten film, jeszcze Ozona oraz Desplechin wydają się jakoś podobne. Przynajmniej jak o nich czytam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.