W kinie: Kingsman. Złoty krąg

kingsman2

 

KINGSMAN: ZŁOTY KRĄG
polska premiera: 22.09.2017
reż. Matthew Vaughn

moja ocena: 5/10

 

Druga część serii o super tajnych i super eleganckich agentach brytyjskich służb specjalnym w moim odczuciu cierpi na podobną przypadłość, co kontynuacja przebojowych “Strażników Galaktyki”. Oba filmy stały się ofiarami ogromnego sukcesu swoich poprzedników. Zamiast więc rozwijać serię, oglądamy eksploatowanie do granic możliwości tych elementów i motywów, które już się sprawdziły i które pokochała publiczność. “Kingsman: Złoty Krąg” jest więc maksymalnie przerysowaną komedią szpiegowską, która ma być zarówno dowcipnie kąśliwa (brytyjski humor), jak i konkretnie widowiskowa (tak po hollywoodzku). By pokonać kolejnego, groźnego złoczyńcę (tym razem w osobie niebezpiecznie infantylnej i chorobliwie ambitnej panny Poppy o aparycji Julienne Moore), zdziesiątkowani Kingsmani muszą sięgnąć po pomoc swoich kolegów zza Oceanu. Konfrontacja stylu pracy agentów brytyjskich i amerykańskich zabawna w sumie jest przez chwilę. Jest tak przerysowana, że szybko powszednieje i nawet jej wydźwięk satyryczny – drwiący z amerykańskiej kultury w ogóle – wydaje się jakiś wysilony. Główna oś akcji, czyli poszukiwania głównej antagonistki, to raczej nudny ciąg efekciarskich widowisk podtrzymywany przez fajowe wątki drugoplanowe – porwanie Eltona Johna czy niecny plan prezydenta Stanów Zjednoczonych. Seria o Kingsmanach miałaby szansę stać się inną, ciekawszą formą kina rozrywkowego być może wtedy, gdyby za jej sterami stanął większy wizjoner niż Matthew Vaughn, ktoś bardziej szalony, spójny i pomysłowy, ale póki co jest, jak jest. Raczej przeciętnie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.