W kinie: Do zobaczenia w zaświatach

aurevoir

 

DO ZOBACZENIA W ZAŚWIATACH
Wiosna Filmów 2018
reż. Albert Dupontel

moja ocena: 6/10

 

Zgoła odmienny w rozmachu niż liryczny “Frantz” François Ozona. Albert Dupontel zaproponował bowiem zdecydowanie inną w tonie i klimacie opowieść o świecie, który odbudowuje się na gruzach I wojny światowej. Sięgnął po głośną we Francji powieść Pierre’a Lemaitre’a o pokiereszowanych (fizycznie i psychicznie) weteranach, którzy poprzez realizację skomplikowanej i moralnie śliskiej intrygi wcielają jednocześnie w życie plan osobistej zemsty. Książka porażała nie tylko wnikliwą analizą liżącego rany społeczeństwa, ale też zaskakiwała precyzyjnością w rzeczowym rozwijaniu bardzo wielu wątków. I tutaj tylko wspomnę, że oczywiście film Dupontela pod tym względem nie kopiuje powieściowego pierwowzoru, a nawet więcej – stanowi jego nieco wyblakły bryk. W takim skrócie koronkowy spisek knuty przez Edwarda Péricourt i Alberta Maillarda nie ma szans wybrzmieć pełnym głosem jak w książce, drugoplanowe postacie i wątki nie dostają odpowiedniej ilości czasu i miejsca ekranowego. Mam jednak takie przeczucia, że osobom, które powieści nie znają, “Do zobaczenia w zaświatach” może się wydać przebojową fabułą na wzór serialowego “Babylon Berlin”. Pełną sensacyjnych fajerwerków, kolorową, z nutą gorzkiej refleksji na temat kondycji człowieka wstającego z kolan po końcu świata, z hollywoodzkim finałem o wyrównywaniu rachunków. Ja wolę książkę i gorąco zachęcam do jej lektury, choć szanuję wysiłki Dupontela i jego ekipy, by wydobyć z niej to, co najciekawsze i najatrakcyjniejsze dla sztuki filmowej.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.