W kinie: Rafiki (Cannes)

rafiki

 

RAFIKI
Festival de Cannes 2018
reż. Wanuri Kahiu

moja ocena: 4/10

 

Płynące wieżowce zacumowały na przedmieściach kenijskiej stolicy, by wyrzucić z siebie boleśnie schematyczną i okrutnie naiwną love story o zakazanym uczuciu rodzącym się między dwoma dziewczynami u progu dorosłości. Rodzice bohaterek – niczym w “Romeo i Julii” – stoją po przeciwnych stronach politycznej barykady. Każda z nich ma przynajmniej jednego rodzica, który jej całkowicie nie rozumie. Jedna z nich ma zazdrosnego adoratora, druga – zawistne przyjaciółki. Do samego zauroczenia i kolejnych zbliżeń dochodzi z głębią historii z teledysków miałkiego r’n’b (zresztą równie rzewna i kiczowata muzyka towarzyszy tym miłosnym scenkom). W takim filmie nie mogło oczywiście zabraknąć również wątku emancypacyjnego i religijnego, z egzorcyzmami włącznie. W Kenii, z której pochodzi reżyserka Wanuri Kahiu i jej młode aktorki, być może tematyka LGBT stanowi gorący społecznie, kontrowersyjny temat. Jej film został w tym kraju nawet zakazany z powodu promowania LGBT właśnie. Należałoby jednakowoż zakazać kręcenia tak żenująco banalnych historii z zupełnie innych powodów.

 

***
Kasia w Cannes powered by:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.