W kinie: Thelma

thelma

 

THELMA
polska premiera: 8.06.2018
reż. Joachim Trier

moja ocena: 6.5/10

 

U każdego innego twórcy chaotyczność byłaby oczywistą wadą, ale jakimś dziwnym trafem w przypadku Joachima Triera ów kreatywny bałagan w podejściu do gatunkowych klisz często okazuje się zaproszeniem do autentycznie intrygującej, filmowej podróży. Nie inaczej jest w przypadku “Thelmy” – nerwowym mariażu gotyckiego, acz wrzuconego we współczesne, chłodne wnętrza akademickiego kampusu thrillera i kina spod znaku coming-of-age, gdzie od czasu do czasu w roli kochanka występują – paradoksalnie trochę niestety – Bergmanowskie tropy. Fabuła powracającego do Skandynawii Triera obraca się wokół tematów dorastania dokonującego się w atmosferze grozy i podskórnego napięcia oraz gwałtownie budzącej się kobiecości. Zrównanych w “Thelmie” niemalże do czarnej magii, która roztacza nad tytułową bohaterką aurę mistycznej tajemnicy. Dając złudzenie, iż – jak, mimo że ubranej w inny kostium, ale podobnej “Czarownicy” Roberta Eggersa – młodą dziewczynę zawłaszczają byty i siły nie z tego świata, do których ta zdaje się w jakimś stopniu przynależeć. Tak jak Thelma nie kontroluje swojego ciała i umysłu, tak reżyser nie do końca włada nad symboliką, jaką napakował swój film, a jej spiętrzenie w takim rozmiarze nie było tu wcale konieczne. Dość kameralna i niespieszna w rozwijaniu fabuły “Thelma”, za to silnie działająca na zmysły obrazem, dźwiękiem, a przede wszystkim sensualną fizjonomią Eili Harboe, nie potrzebowały aż tak ciężkich zderzeń z wątkami religijnymi i moralnymi. Zwłaszcza że próba ich interpretacji nie daje wcale zniewalającego spełnienia.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.