W kinie: Styx (NH)

styx

 

STYX
Nowe Horyzonty 2018
reż. Wolfgang Fischer

moja ocena: 5.5/10

 

Pod względem teorii wszystko w tym filmie ma solidną, poprawną konstrukcję. Nocny wypadek w centrum europejskiego miasta i zastęp karetek pogotowia oraz straż pożarna, które ratują uwięzionego w aucie jednego poszkodowanego. Wśród ratujących jest też Rieke, lekarka z karetki. To zdarzenie to zapewne jedna z ostatnich jej akcji przed dłuższą przerwą. Kobieta właśnie rusza w samotny rejs w poszukiwaniu wyspy stworzonej przez Darwina, stanowi jej wielkie marzenie. Niemka przygotowała się do wyprawy perfekcyjnie. Na swój nowoczesny jacht metodycznie pakuje nie tylko niezbędne, spożywcze zapasy, ale też nowoczesny sprzęt, który ma zagwarantować jej bezpieczną podróż. Rieke zdaje się więc być gotowa na wszystko, co na morzu może jej się przytrafić, ale jednak jest coś, co może ją zaskoczyć. To przepełniony i poważnie uszkodzony kuter rybacki, na którym dryfują wycieńczeni uchodźcy z Afryki. Zawodowy odruch i zwykłe ludzkie współczucie nie pozwalają bohaterce zostawić tych biedaków. Zwłaszcza że wezwana przez Rieke pomoc wcale nie nadchodzi. Gdy bezsilna i rozgoryczona Niemka obserwuje powolną agonię statku z uchodźcami, już staje się jasne, dlaczego na samym początku filmu zafundowano nam scenę z wypadkiem i akcją ratunkową, czemu przyglądaliśmy się tak skrupulatnie ilości wody i jedzenia, jakie na pokład swojego jachtu wniosła Rieke. Tylko że ta druzgocąca konstatacja, iż we współczesnych realiach z poświęceniem ratuje się jednego białego Europejczyka, aniżeli kilkudziesięciu biednych uciekinierów spoza zachodniego świata, a pojedyncza zaangażowana jednostka nie może skutecznie pomóc, trąci jakąś tanią oczywistością. Być może w samej bohaterce jest sporo wrażliwości, ale zabrakło jej w samym filmie. “Styx” to raczej przyzwoite ćwiczenie w temacie ‘film o uchodźcach’, a nie fabuła autentycznie ruszająca serca i sumienia.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.