Netflix: Private Life

privatelife

 

PRIVATE LIFE
polska premiera: 5.10.2018
reż. Tamara Jenkins

moja ocena: 6/10

 

Pada w tym filmie takie trafne stwierdzenie podsumowujące zapał, z jakim para głównych bohaterów – Rachel (Kathryn Hahn) i Richard (Paul Giamatti) – próbuje powiększyć rodzinę: posiadanie dziecka jest dla nich narkotykiem. To nałóg, który pochłania ich do reszty. Nawet jeśli pozornie prowadzą zwyczajne życie, całą ich uwagę zaprząta albo in vitro, albo znalezienie surogatki, albo rozmyślania o adopcji. Rachel i Richard najmłodszym małżeństwem już nie są i doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że gdzieś tam w pogoni za karierą i wygodną egzystencją, przegapili dobry moment na dziecko. Dlatego wiele ich prób okazuje się ironiczną porażką. Tamara Jenkins jednak nie piętnuje swoich bohaterów za biologiczne gapiostwo. Okazuje im wiele ciepła i serdeczności, wydobywa z ich sytuacji nie tyle złośliwość losu, ile raczej śmieszną nieporadność i lekką niedorzeczność sytuacji, w której para dojrzałych, statecznych mieszczuchów całą swoją energię wykorzystuje na coś, co nawet niekoniecznie może ich uszczęśliwić, wzbogacić ich egzystencję. To zabawne, że irytacja względem takiej typowej dla amerykańskiego niezalu maniery ukazywania tamtejszej, wielkomiejskiej klasy średniej w “Private Life” potrafi wejść na tory tak rozkosznej tragifarsy, że ową irytację schematem potrafię Jenkins wybaczyć. Druga część filmu – głębsza dramaturgicznie, mniej dowcipkująca i zarazem uroczo przewrotna – wynagradza bowiem banał tej pierwszej. Skonsternowane spojrzenia i rozczulająca bezsilność wypisana na twarzach Hahn i Giamattiego w ostatniej scenie “Private Life” w jakiejś przydrożnej knajpce, całkowicie rozwala całe napięcie. Ta pełna nadziei beznadzieja tej parki autentycznie ociepla serducho. Swoją drogą, Paul Giamatti – mistrz aktorskiej wszechstronności. Podziwiam i szanuję.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.