W kinie: Listopad

listopad

 

LISTOPAD
polska premiera: 2.11.2018
reż. Rainer Sarnet

moja ocena: 6.5/10

 

Najprawdopodobniej najbardziej oryginalny, art-house’wy film, jaki w tym roku obejrzycie na ekranach polskich pochodzi z małej i niepozornej Estonii, choć złożyło się też na niego parę bogatszych kinematografii jak holenderska czy polska. Zapewne efektem jest ostatniej współpracy jest muzyka Jacaszka – rodzimego tuza minimalistycznej elektroniki, który ze swoim onirycznym stylem doskonale wpisał się w filmową baśń Rainera Sarneta. Baśń, przy której najmroczniejsze fragmenty z braci Grimm wyglądają całkiem niewinnie. “Listopad” tworzą fabularne elektrony, które zderzają się na siebie, tworząc wielowątkową, odrealnioną historię, w której tyle samo miejsca poświęca się snuciu miłosnej opowieści, ile społecznej obserwacji ludzi (prowincjonalnych) i czasów (trudnych). Pogańska tradycja przeplata się w filmie z wyrafinowaną metafizyką i fascynującym, wiejskim folklorem, realizm miesza z fantastyką (otwarcie!), zaś chrześcijańska wrażliwość z ludyczną emocjonalnością. Nawet tytuł zdaje się tu mieć swoje ukryte znaczenie – miesiąc uważany za najbrzydszy w ciągu roku, kojarzący się z przedzimowym ziąbem, szarą aurą i ponurymi nastrojami. Świat w “Listopadzie” na pewno do najcudowniejszych i najprzyjemniejszych nie należy, ale pięknie został pokazany w klimatycznych, monochromatycznych obrazach Marta Taniela. To film do podziwiania – jak dzieło sztuki w galerii, który jednocześnie swoją wysmakowaną formą imponuje, ale też jest jej zakładnikiem.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.