W kinie: To Dust (AFF)

todust

 

TO DUST
9. American Film Festival
reż. Shawn Snyder

moja ocena: 6.5/10

 

W przypadku Shmuela (znany z “Syna Szawła” Géza Röhrig), chasydzkiego Żyda, metafizyczny kontekst śmierci jest jasny i nie budzi żadnych pytań. Wyjaśniono mu to dokładnie w trakcie edukacji w chederze i jesziwie za młodu. To ten jej – nomen omen – przyziemny, biologiczny aspekt zaprząta głowę pobożnego Chasyda, który niedawno został wdowcem. Po stracie ukochanej żony Shmuel nie potrafi powrócić ani na łono wspólnoty, ani rodziny i być ponownie ojcem dla swoich młodych synów. Interesuje go jedynie postępujący rozkład ciała małżonki, pochowanej w ziemi zgodnie z ortodoksyjnym rytuałem i jej ewentualne pośmiertne cierpienia z tym związane. Nieco przypadkowym przewodnikiem po świecie nauki, w tym chemii organicznej i patomorfologii, zostanie dla Shmuela Albert (Matthew Broderick) – niezbyt wybitny nauczyciel z publicznego liceum. Zderzenie dwóch światów – żydowskiego mistycyzmu i naukowej prozy – to siła napędowa filmu Shawna Snydera, z której wynika cała masa uroczo zabawnych sytuacji i scenek rodzajowych. Ale pod tą powierzchnią sympatycznej komedii kryje się też ładne, prostolinijne kino o przeżywaniu żałoby i godzeniu się ze stratą bliskiej, ukochanej osoby. Wiadomo bowiem, że całe “śledztwo” Shmuela i Alberta nie służy pożegnaniu czy upamiętnianiu zmarłej, ale tym, których ta przedwcześnie za sobą pozostawiła. Proces żałoby zdaje się być równie niezbadany i tajemniczy, jak proces rozkładu ciała w ziemi – twierdzi Snyder, czyniąc z “To Dust” jedną z najbardziej dosłownych i oryginalnych zarazem ekranizacji stwierdzenia z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.