W kinie: Sofia

sofiam

 

SOFIA
polska premiera: 23.11.2018
reż. Meryem Benm’Barek-Aloïsi

moja ocena: 7/10

 

Zaczyna się, jak typowe kino społeczne z tego kręgu kulturowego, które ma zamiar opisywać arabską rzeczywistość w kategorii piekła kobiet. Przywołany zostaje fragment z marokańskiego prawa, karzący więzieniem pozamałżeńskie stosunki seksualne, a zaraz szybko staje się jasne, że ofiarą tego paragrafu może zostać tytułowa bohaterka. Sofia w trakcie rodzinnego spotkania źle się czuje. Bóle brzucha okazują się wypartą przez dziewczynę przypadkową ciążą i nadchodzącym niechybnie jej rozwiązaniem. W tej dramatycznej chwili – w tajemnicy przed rodziną – pomaga jej kuzynka-rówieśniczka. Dzięki medycznemu wykształceniu ma znajomości w szpitalu, pomaga więc krewniaczce urodzić w normalnych warunkach, ale to tylko początek problemów. Sofię przed więzieniem ratuje tylko odnalezienie ojca, uznanie przez niego dziecka oraz ślub w niedalekiej przyszłości. Dziewczyna jako drugiego winnego wskazuje chłopaka z ubogiej dzielnicy, którego poznała kilka miesięcy wcześniej i z którym spędziła wyjątkowo miłe chwile. Meryem Benm’Barek-Aloïsi nie ma jednak zamiaru brnąć w ten przewidywalny dramat i zupełnie nieoczekiwanie w kontekście sytuacji wyjściowej przekształca tę historię w bezpardonowy, antymieszczański pamflet. Wyrasta on z patriarchalnego prawa i społecznych nierówności, piętnuje ich skutki i unaocznia patologie takiego stanu rzeczy, przez który granice między ofiarą i tyranem potrafią łatwo się zacierać. W “Sofii” nie ma tym samym pozytywnych bohaterów, bo być nie może, kiedy wszystko, co ci ludzie robią, sprowadzone zostaje do rangi biznesowej transakcji. W nie zawsze czystych negocjacjach zwycięża zaś ten, kto wykaże się większym cwaniactwem i łatwiej przystosuje się do okoliczności. Kobiety zaś mają zaskakująco dużo argumentów w swoich rękach. Nawet ta postawiona pod ścianą i w sytuacji bez wyjścia Sofia.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.