W kinie: Wilkołak

wilkolak

 

WILKOŁAK
Splat!FilmFest 2018
reż. Adrian Panek

moja ocena: 6/10

 

Jeśli ktoś powie, że drugi film Adriana Panka to horror, w najlepszym wypadku będzie bardzo nieprecyzyjny. Twórca “Daas” oczywiście korzysta z kilku, charakterystycznym dla tego gatunków elementów, budując solidną podstawę dla paru jump scare’ów (acz w pewnym momencie już mocno nadużywanych), ale “Wilkołak” to wypełniona metaforami konstrukcja, która swoje filary postawiła na schematach kina historycznego, thrillera i realizmu magicznego. Dzieciaki cudem ocalałe z piekła obozu koncentracyjnego trafiają do tymczasowego schronienia – zrujnowanego dworku położonego na skraju lasu, które to miejsce nie okazuje się jednak bezpieczną przystanią na drodze ku powrotowi do normalności. Pobyt w opustoszałej posiadłości to bowiem kolejna wersja więzienia, pielęgnującego nabyte traumy oraz ugruntowującego zwierzęce instynkty pod wpływem walki z głodem i strachem. Trudno też z tego miejsca się wydostać – mury domu otoczyły zdziczałe wilczury, niegdyś tresowane do dyscyplinowania obozowych więźniów. Panek gubi się zarówno w gatunkowych strukturach, jak i zawiłych labiryntach hiperbol i symboli, ale całościowo tworzy przejmujący obraz wyniszczającej krzywdy, przerażającego porzucenia i zagubienia w post apokaliptycznej rzeczywistości. Ta wizja działa na emocje nie tylko swoim surowym obrazem i hipnotyczno-ambientowym dźwiękiem, ale także dlatego, że jej bohaterami w “Wilkołaku” stały się dzieci. Panek potrafił to wykorzystać bez taniego żerowania na takim cierpieniu, bo nie portretuje ich tylko jako niewinnych, skrzywdzonych istot. Podziwiam tę odwagę reżysera i autentycznie twórcze podejście do naprawdę niełatwej historii z pogranicza baśniowej fantastyki i złowrogiego dramatu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.