W kinie: Maria, Królowa Szkotów

maryqueen

 

MARIA, KRÓLOWA SZKOTÓW
polska premiera: 25.01.2019
reż. Josie Rourke

moja ocena: 5/10

 

Dwie niezwykłe, kobiece biografie, idące pod prąd epoce i okolicznościom. Dwie ambitne aktorki na planie (Saoirse Ronan i Margot Robbie), które ewidentnie aktualnie znajdują się na fali wznoszącej i wiedzą, jak kierować swoją karierą. Za kamerą reżyserka – pomimo dość młodego wieku posiadająca ogromne doświadczenia w tym fachu wyniesione z brytyjskich scen teatralnych. A mimo to w “Marii, Królowej Szkotów” mamy emocje, jak na wyborach przewodniczącej samorządu uczniowskiego. Wiadomo, że rywalizację Marii Stuart i Elżbiety I chciano potraktować jako pretekst do feministycznej dyskusji o silnych, charyzmatycznych kobietach otaczanych przez pragnących kontrolować je mężczyzn i wiecznie spiskujących przeciwko nim. Powinny być więc naturalnymi sojuszniczkami, lecz pomimo świadomości takiego stanu rzeczy, praktycznie do końca pozostały rywalkami o koronę i królewską spuściznę. Cała relacja Marii i Elżbiety w filmie wygląda na przedstawioną z wybitnie męskiego punktu widzenia – jakby Beau Willimon (scenarzysta “House of Cards”) skupił się na pisaniu, a panie na ładnym wyglądaniu w tych dopieszczonych w każdym detalu kostiumach i fryzurach. Gdyby komuś nie chciało się poświęcić 2 minut na ogólne zapoznanie się z historycznym kontekstem konfliktu dwóch królowych, raczej z pierwszej godziny filmu nie dane mu będzie zgłębić tego tematu. Za to dostanie wiele dowodów na potwierdzenie oskarżeń ich męskiego otoczenia – rozhisteryzowanie, psychiczną niestabilność, niezdolność do podejmowania ważnych, politycznych decyzji. Jestem przekonana, że nie o taką wizję swojej historii walczyła Maria Stuart.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.