W kinie: La Femme de mon Frère (Cannes)

lafemme

 

LA FEMME DE MON FRÈRE
Festival de Cannes 2019
reż. Monia Chokri

moja ocena: 6.5/10

 

“Miłość mojego brata” to kolejna opowieść o trzydziestokilkulatce na życiowym rozdrożu. Sophia (Anne-Élisabeth Bossé) to połączenie chaosu Bridget Jones i przeintelektualizowanej nerwicy Woody’ego Allena. Film otworzył w Cannes w tym roku sekcję Un Certain Regard i jest to reżyserski debiut kanadyjskiej aktorki Moni Chokri, znanej m.in. ze współpracy z Xavierem Dolanem. Niby takie historie są już dobrze znane, ale tu mamy pewne ciekawe elementy. Dynamikę zdarzeń nie napędzają w filmie perypetie i rozterki sercowe naszej bohaterki, ale jej burzliwa relacja z bratem, której intensywność traci swą moc, gdy w życiu mężczyzny na stałe pojawia się inna kobieta. Chokri opowiada też tę historię z niesamowitą energią. Żywe dialogi, zdecydowane tempo, uroczo kiczowata scenografia, pstrokate kolory – wszystko tętni życiem. Z “Miłości mojego brata” uderza świeżość rozentuzjazmowanej debiutantki, która stanęła po drugiej stronie kamery. Przy czym to taki entuzjazm, który może zarażać, ale też męczyć szczególnie tych, którym z kinem wybitnie kobiecym nie jest zawsze po drodze. W tej obyczajowej komedii nie brakuje odważnych żartów, których nie powstydziłyby się Amy Schumer i Sarah Silverman. Unosi się też nad nią chmurka nostalgii, czar kina lat 60., w tym zwłaszcza kolorowych obrazów Jacquesa Demy’ego. Różnego rodzaju kolacje i spotkania przy posiłku to u Chokri istna bomba. Można zakrztusić się… ze śmiechu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.