W kinie: La Gomera (Cannes)

lagomera

 

LA GOMERA
Festival de Cannes 2019
reż. Corneliu Porumboiu

moja ocena: 6.5/10

 

Rumuńska Nowa Fala – wiecznie do bólu realistyczna i potwornie szczera – jeszcze nigdy nie była tak rozrywkowa. Bohaterowie filmu Corneliu Porumboiu gwiżdżą – dosłownie – na wszystko. Christi to skorumpowany detektyw wydziału narkotykowego, który musi się jakoś wyplątać z karkołomnej sytucji, w jakiej się znalazł. Współpracując z szajką przemytników, skierował zainteresowanie swoich policyjnych przełożonych na własną osobę w trakcie dużego śledztwa. Jedni chcą coraz więcej przysług i pomocy, za które konkretnie płacą, drudzy inwigilują i śledzą każdy krok, próbując złapać kolegę na gorącym uczynku. Christi wyrusza na jedną z Wysp Kanaryjskich, by tam nauczyć się porozumiewania za pomocą gwizdów. W ten sposób będzie mógł dalej bez podejrzeń kontaktować się z przestępcami i wykonać dla nich kolejne zadanie. Tym razem z gatunku takich ostatecznych i najbardziej ryzykownych. “La Gomera” to niespodziewane wydanie Rumuńskiej Nowej Fali. Pozostając w gruncie rzeczy skromnym realistą, Corneliu Porumboiu podejmuje bowiem błyskotliwą grę ze schematem przebojowego heist movie. Spodziewacie się efektownych przygotowań do realizacji głównej intrygi, a potem pełnego atrakcyjnych zwrotów akcji, brawurowego jej wykonania? Zapomnijcie! Będą właściwie tylko lekkie zwroty akcji, ale też nie takie, jakich zwyczajowo można by się spodziewać. Mimo to “La Gomera” potrafi być zarówno przebojowym crowd pleaserem, jak i swoim dowcipem i rozwiązaniami fabularnymi otulać serca zahartowanych kinofilii, surrealistycznie przywołując klasyków gatunku pokroju Hitchcocka. Wyszukana, labiryntowa narracja z czasowymi przeskokami, rozciągająca się przez Rumunię, Wyspy Kanaryjskie aż po Singapur, wymaga skupienia, ale mocne opary absurdu pozwalają zachowywać trzeźwość umysłu i przyjemnie ponieść się tej historii.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.