VOD: Blanco en Blanco

blancotc

 

BLANCO EN BLANCO
Venice Film Festival 2019
reż. Théo Court

moja ocena: 6.5/10

 

Ziemia być może ognista, ale hula na niej wyjątkowo mroźny wiatr, zaś na drogach i polach zalega wyjątkowo twardy śnieg. Nie tylko ta sceneria, ale też ponury nastrój majestatycznego Tierra del Fuego przekonują, że oto zawitaliśmy na prawdziwy koniec świata. Do okolicy, gdzie także ludzkość balansuje na moralnej granicy. Zainspirowany przerażającą, sepiową fotografią z końca XIX w., na której przedstawiono europejskiego kolonizatora Juliusa Poppera w trakcie bestialskiego polowania na Indian z plemienia Selk’nam – dziś znanego jako ludobójstwo – Théo Court puszcza wodze fantazji i opowiada historię potencjalnego autora tegoż zdjęcia. Pedro (Alfredo Castro znany choćby z “Tony’ego Manero”) przyjeżdża do Ziemi Ognistej, by sfotografować wesele potężnego właściciela ziemskiego. Na miejscu odkrywa, że narzeczona to w gruncie rzeczy mała dziewczynka o nieprzeciętnej urodzie, której piękno i czystość stają się szybko jego obsesją. Jest coś niezwykle poruszającego w tym, jak niewinność młodziutkiej Sary kontrastuje z moralną pustką miejsca i ludzi, pod opiekę których trafiła. Jej historia – zamknięta w dwóch, niesamowitych scenach, gdy Pedro nienaturalnie modeluje ciało dziewczynki, chcąc uchwycić jej urodę w artystycznych kanonach Fin de Siècle – zapowiadają główny temat “Blanco en Blanco”. Mała Sara to jedna ze zdobyczy zleceniodawcy fotografa, pana tej ziemi, który czyni ją sobie poddaną i w trakcie tego procesu nie bierze żadnych jeńców.

Obecność białego człowieka w miejscach takich jak Ziemia Ognista – przekonuje wyróżniony nagrodą reżyserską weneckiej sekcji Orizzonti Théo Court – to niekończący się spektakl przemocy, barbarzyństwa i cierpienia. Podbój dalekich terytoriów przez bogatych Europejczyków wielokrotnie obrósł legendą. Całkowicie niesłuszną, bo za nim prawie zawsze szedł dramat niewinnych autochtonów. “Blanco en Blanco” przeszywa poruszający chłód, zaś wymowę filmu praktycznie zamknięto w kluczowych dla niego scenach obrazu pracy fotografa, który metodycznie buduje scenerię i gorączkowo ustawia ludzi, by zbudować najciekawszy kadr i tym samym zrobić najlepsze zdjęcie. Ciche świadectwo niewyobrażalnego dramatu. Efekt – bardzo mocny.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.