W kinie: Oficer i Szpieg

oficeri

 

OFICER I SZPIEG
polska premiera: 27.12.2019
reż. Roman Polański

moja ocena: 6.5/10

 

Każdy kolejny film Romana Polańskiego wystawia nas na coraz poważniejszą próbę mierzenia się z nieśmiertelnym dylematem, czy można oddzielić dzieło od jego twórcy. Za reżyserem od około pół wieku ciągnie się oskarżenie o gwałt, które mało prawdopodobne, iż znajdzie swój finał na sali sądowej w USA. W dobie #MeToo biografia Polańskiego wydaje się jeszcze bardziej ambiwalentna i ponura pod względem moralnym. A jednak pomimo tego twórca “Dziecka Rosemary” od dekad z sukcesami realizuje się w roli filmowca, wielokrotnie udowadniając, jak doskonale rozumie filmową materię i jak świetny warsztat posiada. “Oficer i Szpieg” to kolejny tego dowód. Sprawie z przełomu XIX i XX wieku niesłusznie oskarżonego o szpiegostwo oficera francuskiej armii Alfreda Dreyfusa (Louis Garrel) Polański nadaje zaskakująco aktualny kontekst. Uczynił w niej pierwszoplanową postacią niejakiego majora Georgesa Picquarta (Jean Dujardin), który najpierw doprowadził do skazania Dreyfusa, za co nagrodzono go zawodowymi awansami, a potem odnalazłszy dowody mogące świadczyć o jego niewinności, wytoczył krucjatę swoim pracodawcom, by naprawić pierwotny błąd. W działaniach Picquarta, najpierw jego mozolnego, totalnie nieefektownego śledztwa, a potem uporczywego odbijania się od kolejnych, generalskich drzwi, Polański dostrzegł niszczącą siłę fake newsów, bezceremonialne mechanizmy podważania autorytetów czy nierówne szanse zdrowego rozsądku w starciu z przesądami, uprzedzeniami, a nawet fałszywymi ekspertami. Brzmi znajomo, nieprawdaż? Reżyser znakomicie wydobył współcześnie ważne tematy z historii, która wydarzyła się w odległych czasach III Republiki. Zawarł w niej prostolinijną pochwałę dla walki o prawdą i ludzi honoru. Uatrakcyjnił swoją opowieść dodatkowo subtelnym, gorzkim humorem i nadał jej atmosferę Kafkowskiego absurdu. W ten sposób pozornie bezbarwny dramat sądowy w kostiumie stał się filmem na wskroś uniwersalny i przeszywającym swoją spostrzegawczością. Skupmy się więc przede wszystkim na tym, by odnaleźć to jego przesłanie, a niekoniecznie zastanawiać się, ile w Dreyfusie samego Polańskiego i osobistych pretensji reżysera względem – jego zdaniem niesłusznych – oskarżeń z jego przeszłości. Może warto, gdy dzieło tego warte, próbować artystę od niego oddzielić?

 

Odpowiedź do artykułu “W kinie: Oficer i Szpieg

  1. ech

    Sam Polański mówi, że utożsamia się z sytuacją Dreyfusa, ale nie z jego osobą, bo sam przyznaje, że czuje się bardziej Picquartem, bo jest bardziej aktywny niż bierny. Czyli sprawa się jeszcze bardziej komplikuje, patrząc przez pryzmat osoby reżysera. I jedyna potwierdzona jego ofiara mówi, że cieszy się, że tworzy, żyje dalej, nie ma nic przeciwko temu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.