W kinie: Richard Jewell

rjewell

 

RICHARD JEWELL
polska premiera: 24.01.2020
reż. Clint Eastwood

moja ocena: 5.5/10

 

Przypadek Richarda Jewella (Paul Walter Hauser) wydarzył się w połowie lat 90., ale znaleźć w nim można zaskakująco dużo punktów stycznych z czasami współczesnymi. Clint Eastwood absolutnie nie kryje się z tym, że właśnie tę korelację w swoim filmie chce szczególnie uwypuklić i na niej się skupić. Pewnie dlatego pierwsza, ekspozycyjna część jego opowieści, w której poznajemy tytułowego bohatera, jego paranoiczne zainteresowanie tematem prawa i porządku oraz ślepą wiarę w służby mundurowe, reżyser potraktował tak skrótowo i technicznie. Jako element filmowej narracji, które zgodnie ze sztuką trzeba po prostu szybko odhaczyć. Po niej wrzuca Jewella w główną część historii. W Atlancie trwają Igrzyska Olimpijskie, ludzie gromadzą się nie tylko na arenach sportowych, ciesząc się tym świętem. Jedno z takich wydarzeń – koncert muzyczny w parku – ochrania misiowaty Richard. Praca w służbach porządkowych to jego życiowy wybór i niemała obsesja. Doskonale orientuje się w przepisach i procedurach, potrafi być spostrzegawczy, ale też nadgorliwy. Wszystkie jego cechy ściągają wzrok Jewella na porzucony pod ławką plecak. Alarmując kolegów z ochrony, znajdują tam bombę i prowadzą proces ewakuacji. W ten sposób udaje się ograniczyć liczbę ofiar wybuchu w miejscu publicznym. Richard Jewell staje się narodowym bohaterem, ale za chwilę także głównym podejrzanym, bo pasuje do jednego z profili FBI. Temat podłapuje prasa, linczując pracownika ochrony nim na dobre rozkręciło się śledztwo. Przebieg zdarzeń oraz mechanizmy, które zadziałały i zawiodły w sprawie Jewella Eastwood odtwarza z zegarmistrzowską precyzją. W uniwersum tej opowieści nie zabrakło też postaci-symboli – twardogłowego agenta federalnego (Jon Hamm), chorobliwie ambitnej dziennikarki na oślep goniącej za sensacyjnym tematem (Olivia Wilde), oddanej synowi, kochającej matki i jednej z ofiar zmasowanych oskarżeń wobec Jewella (Kathy Bates) i w końcu przebojowego prawnika, który uwierzył w niewinność dawnego znajomego (Sam Rockwell). Wszystkie pionki na tej planszy poukładane są z sensem, ale też mechanicznie i bez polotu realizując konkretną tezę zawierającą się w przestrodze skierowanej przede wszystkim w stronę mediów. By analizować fakty, nie ścigać się na sensacje, nie wydawać pochopnie wyroków, pamiętać o swojej opiniotwórczej roli i niszczycielskich możliwościach. Oczernić, wykreować fake newsa jest bowiem bardzo łatwo, przeprosić za nieprawdę dużo trudniej.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.