W kinie: Dżentelmeni

gentelman

 

DŻENTELMENI
polska premiera: 14.02.2020
reż. Guy Ritchie

moja ocena: 6/10

 

Zewsząd słychać ekstatyczne głosy, że oto powrócił stary, dobry Guy Ritchie. Patrzę na jego filmografię i widzę, że Brytyjczyk wcale nigdzie nie poszedł. Po prostu od czasu “Przekrętu” (2000), który stanowił powiew świeżości w kinie gangsterskim, Ritchie albo ruszał się w kółko, mało twórczo kalkując swoje najbardziej przebojowe, pierwsze filmy, albo temperował swój reżyserski temperament. Facet praktycznie w jednym czasie zrobił “Aladyna” i “Dżentelmenów” – czyż można znaleźć jakieś bardziej dobitne świadectwo artystycznego zagubienia? Wiecie, to taki rozstrzał, jakby w jednym roku Refn nakręcił “Only God Forgives” i “Bambi”. Nie zgłębiając dalej kulis dziwnych decyzji Guya Ritchiego, trzeba mu oddać, że jego nowy film ogląda się całkiem nieźle. Największa w tym zasługa wyjątkowo błyskotliwie zaprojektowanej intrygi w świecie narkotykowych dilerów, rozpisanej na parę punktów widzenia i kilka planów czasowych, a realizowanej przez paradę charyzmatycznych postaci, oryginalnych charakterków. Zabawa w kino dosłownie i w przenośni. Wszyscy aktorzy zostali naprawdę sensownie obsadzeni w swoich rolach, choć show ostatecznie kradnie Colin Farrell jako niecodzienny wychowawca krnąbrnej młodzieży. Wiele się dzieje w samej strukturze filmu i mimo tych wszystkich bajeranckich urozmaiceń “Dżentelmenom” brakuje nieco tempa. Rozkręcają się oni zaskakująco wolno i praktycznie do końca nie rozpędzają się z pełną mocą. Mało tu łobuzerstwa i pazura “wczesnego Ritchiego”. Być może zbyt wartka akcja i nadmiar fajerwerków nie pozwoliłaby się skupić na tym, co dzieje się na drugim planie. Oczywiście to rozrywkowa historyjka o cwaniaczkach z półświatka, których Ritchie tak lubi, ale w tle ich koronkowych perypetii brytyjski reżyser poupychał tu i ówdzie kąśliwe uwagi o aktualnej kondycji własnej ojczyzny. Brzmią one jeszcze lepiej, gdy spojrzy się na nie przez pryzmat tego, co w Anglii najbardziej aktualne – Brexitu i Megxitu. Najwyraźniej w tych szalonych czasach potrzeba kolorowych gangsterów, by trafnie skomentować to, co dzieje się dookoła.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.