W kinie: Tipografic Majuskul (Berlinale)

tipografic

 

TIPOGRAFIC MAJUSCUL
Berlinale 2020
reż. Radu Jude

moja ocena: 5/10

 

Radu Jude po “Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy” kontynuuje wątek rozliczeń z XX-wieczną historią swojej ojczyzny, tym razem rekonstruując wyszperaną z akt Securitate historię nastoletniego graficiarza, który w mieście Botoşani siał zamęt, pisząc na murach wolnościowe hasła. Forma zaadaptowania tej historii na filmowe potrzeby nie jest powalająca – aktorzy na kolorowym tle melorecytują po prostu raporty tajnej policji z przesłuchań czy transakrypcje podsłuchanych rozmów, patrząc się prosto w ekran. Sprawiając wrażenie, że czytają je bezpośrednio z promptera. Układa się to w zwartą, chronologiczną opowieść, ale pozbawioną w takiej wersji jakiegokolwiek napięcia. Na początku sympatycznym przerywnikiem dla losów chłopaka z Botoşani są archiwalne materiały z rumuńskiej telewizji, z lekkością i dowcipem obrazujące codzienność życia w komunistycznym państwie rządzonym przez Ceaușescu. Im dalej, tym jednak w “Tipografic Majuscul” pojawia się ich mniej. Większą część reżyser poświęca recytacji akt Securitate. Radu Jude zaproponował ciekawą odsłonę filmowego eksperymentu, całkowitej rekonstrukcji kina historycznego, ale w tak okropnie statycznej, pozbawionej życia formule, trudno uznać ją za udaną.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.