W kinie: Sluzobnicy (Berlinale)

servants

 

SLUZOBNICY
Berlinale 2020
reż. Ivan Ostrochovský

moja ocena: 7/10

 

W swoim drugim filmie pochodzący ze Słowacji reżyser buduje niezwykłą, przeszywającą chłodem surowych, klasztornych wnętrz scenerię dla historycznego thrillera, dla którego podstawą są mroczne historie z komunistycznych czasów i relacji państwa z kościołem. “Servants” nie są jednak ani kinem rozliczeniowym, ani aktem oskarżenia wymierzonym w kościelną hierarchię. Jak mówi sam Ivan Ostrochovský, to opowieść o tym, jak łatwo i bezwiednie można stanąć po złej stronie historii. Na początku lat 80. na terenie Czechosłowacji rozpędza się działalność inspirowanej przez aparat państwowy katolickiej organizacji Pacem in Terris, w skład której wchodzą przychylni władzy hierarchowie. Tymczasem w jednym z seminariów duchowych sprzeciwiający się współpracy kapłanów młodzi księża angażują się w działalność przeciwko tej inicjatywie i chcą wyrazić sprzeciw dla zbyt bliskich związków kościoła i państwa. Sprowadzają tym samym na siebie organa bezpieczeństwa. Monochromatyczna strona wizualna filmu oraz jego mozaikowa i wypełniona metaforami odnoszącymi się do strefy sacrum i profanum struktura budzą skojarzenia z “Idą” i całkiem słusznie. Przy scenariuszu do “Servants” ze Słowakami pracowała bowiem Rebecca Lenkiewicz, którą zatrudnił też Paweł Pawlikowski. Może to właśnie jej zawdzięczamy dzieło zdecydowanie lepsze niż utrzymana w mrocznej, baśniowej tonacji “Ja, Olga Hepnarová”. Film Ostrochovský’ego nie tylko przyciąga mroźną poetyką kadrów, ale przede wszystkim formalnymi sztuczkami, dzięki którym tak głęboko symboliczne, surowe kino ogląda się jak wchodzący pod skórę horror, smoliście czarny film noir.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.