POFF: Enfant Terrible

enfantterr

 

ENFANT TERRIBLE
Black Nights Film Festival 2020
reż. Oskar Roehler

moja ocena: 5/10

 

Na pewno Rainer Werner Fassbinder to postać o tak nurtującej i niezwykłej biografii, że aż dziwne, iż po ten życiorys zwłaszcza niemieckie kino nie upomniało się wcześniej. Teraz zrobił to Oskar Roehler – reżyser najbardziej znany poza swoją ojczyzną z tego, że kilkanaście lat temu z dość przyzwoitym efektem zaadaptował kultową powieść “Cząstki Elementarne” Michela Houellebecqa. Kilka lat temu, z okazji 70. urodzin zmarłego na początku lat 80. reżysera z Bawarii, Deutsches Filmmuseum zorganizowało w Berlinie epicką wystawę “Fassbinder – NOW”. Byłam, widziałam. Skupiała się ona nie tylko na analizie ewolucji stylu Niemca, ale też umieszczała jego dzieła w kontekście współczesnym reżyserowi, jak i dzisiejszym, kiedy filmy Fassbindera – w wielu przypadkach mające status kultowych – odbiera się zgoła inaczej. Tę różnice widać nawet w “Enfant Terrible”, które zaczyna się w momencie, gdy Bawarczyk po sukcesach odniesionych na deskach offowych teatrów monachijskich, w końcu sięga po kamerę. Najważniejsza produkcja “wczesnego Fassbindera”, inspirowana noirowym kinem gangsterskim “Miłość jest zimniejsza niż śmierć”, została wygwizdana na Berlinale, choć dziś uważa się film z 1969 roku za doskonały przykład estetycznej wyjątkowości niemieckiej Nowej Fali oraz kluczowy punkt wyjścia do studiowania twórczości Fassbindera. W trwającym około 130 minut “Enfant Terrible” Oskara Roehlera praktycznie wcale nie interesuje artystyczna spuścizna reżysera. Skupia się praktycznie tylko i wyłącznie na jego trudnym, buńczucznym charakterze, autodestrukcyjnych skłonnościach, tragicznych romansach. Zaznaczmy to od razu – w tej interpretacji Fassbinder wypada płasko i karykaturalnie. Nie jest to do końca wina odtwócy roli głównej Olivera Masucciego – 50-letniego aktora, na którego zastawiono pułapkę zagrania 30-letniego buntownika i wizjonera, nie uwzględniając najważniejszych cech i istoty postaci Fassbindera już na poziomie scenariusza.

Oskar Roehler miał pewien pomysł na swój film. Na poziomie minimalistycznej, brechtowskiej scenografii i wielu detali nawiązujących bezpośrednio do produkcji Fassbindera, tamtych kostiumów, świateł, teatralnych przestrzeni, próbówał oddać klimat procesu twórczego i otoczenia bawarskiego twórcy. Zabrakło w tym nie tylko bardziej wielowymiarowego bohatera, ale też i pełnokrwistych ludzi, którzy go otaczali. Na ekranie pojawiają się aktorzy fizycznie przypominający Hannę Schygullę, Ulliego Lommela, Kurta Raaba czy Margit Carstensen, ale dla fabuły mają oni dokładnie takie same znaczenie, jak meble wypełniające wnętrza, gdzie mieszkał i pracował Fassbinder. Zabrakło też narracyjnej płynności, bo “Enfant Terrible” budują różne epizody z życia reżysera, w których odbicie znajdują typowe schematy banalnego biophicu. Nawet kiedy odhacza wątek z międzynarodowym docenieniem Niemca, Roehlera głównie interesuje kryzys w kolejnym związku Fassbindera, który wygodnie miałby się trafić akurat w Cannes.

Rainer Werner Fassbinder na pewno nie polubiłby filmu Oskara Roehlera. Twórca “Małżeństwa Marii Braun” sam był daleki od tego, by oceniać się bezkrytycznie, ale w “Enfant Terrible” przedstawia się go i niekorzystnie, i nieadekwatnie, szukając w tym życiorysie taniej, tabloidowej sensacji. Hanna Schygulla powiedziała kiedyś w rozmowie z Susan Sontag, że Fassbinder miał wiele wad – działał instynktownie i w pośpiechu, zawsze wiedział najlepiej, generował często napięte relacje, ale potrafił je wykorzystywać w najlepszy sposób, a ponieważ otaczał się ludźmi rozumiejącymi ten tryb pracy, mógł działać w taki właśnie sposób. Ostatecznie z zewnątrz pozornie toksyczne środowisko zatruło najbardziej samego Fassbindera, który za kilkanaście lat funkcjonowania na najwyższych obrotach zapłacił największą cenę. Twórcy “Enfant Terrible” niewiele z tej biografii i twórczości zrozumieli.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.