POFF: Erna na wojnie

ernawojna

 

ERNA NA WOJNIE
Black Nights Film Festival 2020
reż. Henrik Ruben Genz

moja ocena: 5.5/10

 

“Erna na wojnie” niespecjalnie kryje się ze swoimi intencjami. Film stanowi w pierwszej kolejności pochwałę kobiecej siły i determinacji, które nawet w najbardziej ekstremalnych okolicznościach działają na rzecz większej wspólnoty. W filmie Henrika Rubena Genza, laureata Kryształowego Globusa na festiwalu w Karlowych Varach sprzed 12 lat, scenografią dla celebrowania kobiecości stają się najpierw przeludnione koszary (w tym epizodzie pojawia się zaskakująco sporo fajnych, humorystycznych elementów), a później ubłocone i śmierdzące okopy na froncie francusko-niemieckim w 1918 roku (w całości utrzymanych w minorowej, martyrologicznej tonacji). Tytułowa bohaterka (Trine Dyrholm) podąża za swoim synem, wierząc, że to wrażliwy i niedojrzały chłopak, który nie poradzi sobie z twardym, wojskowym reżimem. Erna w męskim mundurze i za milczącą zgodą kilku żołnierzy, dla których jej tożsamość nie jest żadną tajemnicą, staje się częścią niemieckiego regimentu. Dla armii nie ma to żadnego znaczenia, natomiast z czasem obecność kobiety pomaga jej najbliższym współtowarzyszom, którym zastępuje matkę, żonę, przyjaciółkę. Nastawcie się na (zbyt) tanie wzruszenie i przygotujcie chusteczki.

W filmie Genza pojawia się też kontekst historyczny. Erna i jej kompani reprezentują społeczność południowej części Półwyspu Jutlandzkiego, która w II połowie XIX wieku wcielona została do państwa niemieckiego. Zamieszkali to terytorium Duńczycy byli siłą wcielani do armii i zmuszani do uczestniczenia w wojnie, która nie była ich wojną, na najcięższych odcinkach bitewnych pól. Jutlandczycy w filmie z dumą podkreślają przynależność do innej nacji, nosząc przy sercu duńskie flagi. Wątek narodowościowy niespecjalnie interesował jednak Genza. Sprawia wrażenie wymuszonego i bezsensownie doklejonego do prostolinijnej opowieści o macierzyństwie, oddaniu i miłości. Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, dlatego zasługują one na lepsze filmy o swojej odwadze w niespokojnych czasach. Na lepsze scenariusze zasługuje też tak znakomita aktorka jak Trine Dyrholm.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.