W kinie: Nous (Berlinale)

nous

 

NOUS
Berlinale 2021
reż. Alice Diop

moja ocena: 6.5/10

 

Wielu gości przybywających do Paryża drogą lotniczą trafia na lotnisko Charlesa de Gaulle’a, skąd najszybciej do centrum miasta można dostać się podmiejskim pociągiem RER B. Linia prowadzi z południa na północ aglomeracji. Na jej trasie znajdują się zarówno okolice Stade de France i Notre-Dame czy jeden z największym dworców kolejowych w Paryżu, Gard du Nord. Ale większość przystanków to małe, prowincjonalne stacje, w których sąsiedztwie żyją skromni mieszkańcy podparyskich przedmieść, których egzystencją zainteresowała się dokumentalistka Alice Diop. Francuzka z senegalskimi korzeniami patrzy na swoich bohaterów z dużą czułością, a z ich jednostkowych historii potrafi ułożyć przenikliwy i poruszający portret zbiorowości. Nie tylko tętniącej życiem podmiejskiej aglomeracji, bo spostrzeżenia Diop można umieścić w znacznie szerszym, narodowym kontekście. Reżyserka czasem sięga po metodę Fredericka Wisemana, bez montażowych część oddając miejsce bohaterowi w totalnie banalnej sytuacji. Jak wtedy, gdy pozwala nam podsłuchać rozmowę telefoniczną mechanika-emigranta ze swoją matką. Mimo że ta dwójka nie widziała się od dwóch dekad, wygląda ona jak zwyczajna, codzienna pogawędka. Mężczyzna żali się na chłodną, francuską pogodę i nieuprzejmość Francuzów wobec ludności napływowej. Rasowe napięcia i tęsknoty emigrantów to ważny temat “Nous”, ale są one u Diop całkowicie wyzbyte publicystycznej hardości. W pewnym momencie Alice sama staje się bohaterką swojego filmu. W dość poetycki sposób podnosi kwestię tożsamościowe i przywiązania do korzeni, gdzie swoją postawę konfrontuje z tą, reprezentowaną przez jej rodziców. Dla nich na zawsze ojczyzną i domem pozostał kraj w Afryce, pomimo że nie odwiedzali go latami, chcieli do niego wrócić, choćby już po śmierci, zaś państwo, gdzie się osiedlili, to dla nich jedynie miejsce zamieszkania, z którym nie zbudowali żadnej sentymentalnej relacji. Reżyserka nie przejęła po krewnych tego punktu widzenia. Przeniesienie jednostkowych doświadczeń na poziom zbiorowy, łagodne odkrywanie różnic, subtelne dotykanie punktów zapalnych czyni z Alice Diop szlachetną, empatyczną humanistkę. Patrzy ona na banalną rzeczywistość, ale dzięki jej wrażliwości my nigdy nie widzimy nieciekawego banału. Sercem jej opowieści są ludzie – tytułowi “My”, bo to o nich jest ten film. O wielokulturowym, podzielonym narodzie, którego dynamika nieustannie się zmienia oraz nie poddaje się prostym socjologicznym osądom i ocenom.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.