W kinie: Trzy Piętra (Cannes)

trzypietra

 

TRZY PIĘTRA
Festival de Cannes 2021
reż. Nanni Moretti

moja ocena: 3.5/10

 

Nanni Moretti jest twórcą z najwyraźniej dożywotnim biletem wstępu do canneńskiej selekcji. Zgłasza film, a festiwal z automatu umieszcza jego nazwisko w programie – tak to niestety wygląda. Szkodzi to zarówno imprezie, jak i Morettiemu. Ci pierwsi, kierowani dziwnym poczuciem lojalności i przywiązania do dużego nazwiska, nie potrafią odrzucić dzieła swojego przyjaciela, choćby przyszedł do nich z najgorszym filmem świata (i nie dotyczy to tylko Włocha). Reżyser natomiast buduje zainteresowanie swoją produkcją, bo nawet jeśli publiczność nie posłucha obecnych na festiwalu krytyków, z których większość raczej nie polubiła „Trzech Pięter”, to jednak da filmowi kredyt zaufania, wierząc festiwalowym programerom. Tu gdzieś zderzamy się z kolejnym problemem festiwalu w Cannes, gdzie praktycznie nie istnieje coś takiego jak kuratorstwo. Włodarze imprezy zamiast dokonywać faktycznej selekcji z uwzględnieniem poziomu filmowych produkcji, głównie poszerzają program (w tym roku też o nową sekcję!), by stworzyć jak największe okno wystawowe dla licznych “partnerów i przyjaciół” festiwalu. Popandemiczna edycja była rekordową, jeśli chodzi o ilość tytułów w programie – ostatnio tyle filmów na Lazurowym Wybrzeżu oglądano ponad 25 lat temu. Symbolem tej niemocy, niezdrowych układów i archaicznej organizacji na tegorocznym festiwalu stał się biedny Moretti. Włoski reżyser sobie zasłużył, czyniąc z wiwisekcyjnego i przenikliwego tekstu źródłowego, powieści izraelskiego autora Eszkola Newo, żenujący inscenizacyjnie teatr, w którym nie mogą się odnaleźć nawet zazwyczaj nieźli aktorzy. Dla Rohrwacher i Scamarcio „Trzy Piętra” to zdecydowane dno ich filmografii. Dlatego pewnie ich postacie pozbawione są emocji, ich reakcje naturalności, a zamiast wielopoziomowej narracji o skomplikowaniu natury ludzkiej wspinamy się na kolejne piętra dramaturgicznych absurdów. To wszystko jest tak sztuczne, że nie przebija się nawet ta charakterystyczna dla Morettiego szlachetna ckliwość, która zwykle przybliża jego bohaterów do świata widza, pozwala zaangażować w ich rozterki i autentycznie zainteresować ich losami. „Trzem Piętrom” zdecydowanie bliżej do tandetnej telenoweli, a zdecydowanie najdalej do najlepszych filmów włoskiego reżysera.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.