W kinie: Królowa Wspaniałości (WFF)

queenofglory

 

KRÓLOWA WSPANIAŁOŚCI
Warszawski Festiwal Filmowy 2021
reż. Nana Mensah

moja ocena: 6.5/10

 

Rzeczywistość mocno musiała wstrząsnąć Sarą (Nana Mensah), by bohaterka odkryła, w jak nieznośnej stagnacji utknęła jej egzystencja. Podróż do Ohio z zamiarem przeprowadzki u boku ciągle żonatego i niezdecydowanego kochanka oznaczałaby koniec jej naukowej kariery na całkiem przecież prestiżowym Uniwersytecie Columbia. Od ostatecznych decyzji w tej kwestii kobietę na moment oddalają jeszcze bardziej ostateczne sprawy – nagła śmierć matki, której trzeba zorganizować pogrzeb, a także zaopiekować się sprawami nieboszczki. Ta pierwsza okoliczność wiąże się z niechybnym spotkaniem w dużym, rodzinnym gronie, które tworzą porozrzucani po Nowym Jorku i całym świecie krewni z ghańskimi korzeniami. Ta druga kieruje Sarę wprost do prowadzonego przez matkę osobliwego sklepu z dewocjonaliami, gdzie na sklepowych spółkach znaleźć można zarówno religijną literaturę, maryjne gadżety, jak i domowej roboty ciastka z tajnym, nie do końca legalnym składnikiem, które wypieka wytatuowany osiłek. Nad byłym skazańcem parasol czułości otworzyła matka Sary, osoba bardzo ceniona w barwnej społeczności nowojorskiego Bronxu. Wyprowadziła mężczyznę na prostą, dała mu pracę i odkryła w nim wielkie serce, on teraz tę dobroć okaże córce swojej zmarłej wybawicielki w jej małej chwili próby.

“Królowa Wspaniałości” to w sumie kolejny niezależny film o trudach życiowych przewartościowań, jakie dokonuje wielkomiejska singielka, ale – z czym różnie bywa w tego typu produkcjach – składa się z wyjątkowo przyjemnych składników. Ghańskie dziedzictwo Sary prowokuje nie tylko konfrontację bohaterki z nieco wypartymi tradycjami przodków, które dają otuchę szczególnie w momencie ostatniego pożegnania bliskiej osoby i pomagają odbudować relację z tymi, których do tej pory brakowało. To też pretekst do empatycznego studium kulturowego tygla, jakim jest Nowy Jork – miasto różnorodnych imigranckich historii, języków, narodowości i kultur, które zderzają się ze sobą na tętniących życiem ulicach Bronxu czy Manhattanu, w pociągach metra, w biurach i małych, lokalnych sklepikach. Występująca po obu stronach kamery – jako reżyserka i główna aktorka w filmie – Nana Mensah te osobliwości i absurdy miasta, które nigdy nie śpi, potrafi oddać z humorem i sentymentem, a przy tym proponując spojrzenie bardzo kameralne, siłę czerpiące ze skali mikro – bez wielkich planów z charakterystycznymi, nowojorskimi budowlami, bez narracyjnego pośpiechu, bez epatowania morzem ludzkich skupisk.

Sympatyczna bohaterka jest integralną częścią stworzonego w “Królowej Wspaniałości” świata, a z tego, co się tu dzieje – wydarzeń w gruncie rzeczy dość trywialnych – naturalnie wyrastają bardziej uniwersalne tematy i refleksje, które dotykają problemów z akceptacją własnej tożsamości, życiem z imigranckim bagażem, rodziną, której oczekiwań nie spełniasz czy wzięciem odpowiedzialności za siebie i ewentualnie drugiego człowieka. W losach Sary przebija autentyzm jej uczuć, przeżyć i doświadczeń, które są jednocześnie nienachalnie dowcipne, ale też rozczulające i zwyczajnie poważne. Przynajmniej dla niej samej – kobiety na rozdrożu, która zamknąć musi wiele drzwi, by otworzyć kolejne. Te z obietnicą bardziej optymistycznej przyszłości.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.