Filmy 2021: rekomendacje

Po dramatycznym, jeśli chodzi o ofertę filmową, roku poprzednim, kiedy i tak udało się ułożyć naprawdę zacną listę, wróciliśmy na właściwe tory. Początek był jeszcze trudny, bo kina były praktycznie zamknięte, Berlinale odbyło się online w formule iście sprinterskiej (5 dni na ogarnięcie całej, festiwalowej oferty), ale potem powiało normalnością. Doczekaliśmy się tych wielkich premier w kinach, odbywały się stacjonarnie największe festiwale (ja byłam w Cannes i na NH w wakacje oraz potem na tych wszystkich stacjonarnych i zdalnych imprezach jesiennych). W sumie zamknęłam 2021 rok z 440 seansami na koncie. Całkiem nieźle.

Wydaje mi się, że nie przegapiłam żadnego ważnego tytułu. Widziałam niemalże wszystkich laureatów trzech najważniejszych festiwali. Ogarnęłam nawet prawie połowę filmów konkursowych z Wenecji – jedynej dużej imprezy, na którą nie jeżdżę. Z ogłoszonej niedawno shortlisty zagranicznych filmów walczących o nominację do Oscara nie znam tylko produkcji z Panamy. Trzymam rękę na pulsie.

Niezmiennie cieszy mnie fakt, że produkcje anglojęzyczne w moim rocznym podsumowaniu stanowią zdecydowaną mniejszość. Bo zawsze celuję w to, by patrzeć na światowe kino, a nie tylko na to, co oferują te najpotężniejsze kinematografie. Zresztą od lat uważam, że to, co we współczesnym kinie najciekawsze i najbardziej fascynujące, nie dzieje się w mainstreamie, ale gdzieś na obrzeżach. Filmy z moich rekomendacji i top 20 reprezentują 15 różnych krajów, około 20 z nich już miało swoje polskie premiery kinowe i/lub na VOD albo za niedługo będzie takie miało. To nie jest więc kino totalnie niedostępne, a rosnąca liczba platform streamingowych pozwala selekcjonować to, co chcemy oglądać.

Moje roczne podsumowanie filmowe tradycyjnie składa się z 10 rekomendacji i top 20. Zapraszam do lektury i dyskusji!

 

censor900
Prano Bailey-Bond: Censor [Zobacz trailer]

Podobnie jak Peter Strickland twórczo wykorzystywał elementy kina giallo i kontekst lat 70., by stworzyć autorską formułę dla trudnego, uznawanego za mało szlachetny gatunku i nadać mu niemalże artystycznych walorów (a na pewno uczynić z seansu kinofilską frajdę), tak samo Prano Bailey-Bond poszła w podobnym kierunku. Brytyjska debiutantka sięgnęła po ponure realia Anglii lat 80., które naszkicowała z kunsztowną dbałością o scenograficzne detale. Wtedy właśnie w podziemiu rozkwitały biznesy niskobudżetowych horrorów i kina eksploatacji, tzw. VHS nasties, udostępnianych nie zawsze tylko w formie “spod lady” w lokalnych wypożyczalniach. Recenzja >>>

 

gagrine900
Fanny Liatard & Jérémy Trouilh: Gagarine [Zobacz trailer]

Neorealistyczna tkanka filmu trzyma go mocno na ziemi i mogłaby mu nawet ciążyć, ale gdy Youri pozostaje w końcu sam na opuszczonym osiedlu, koniec staje się początkiem innej przygody. Osobistej i magicznej, którą napędza bunt marzyciela przeciwko twardym realiom rzeczywistości, chcącego udowodnić, szczególnie sobie samemu, że dobrą przestrzeń do życia można zbudować wszędzie, a z ukochanego miejsca na ziemi zabrać nas mogą (dosłownie) jedynie kosmiczne siły. Ucieczka w świat fantazji ma oczywiście swoją smutną stronę. Recenzja >>>

 

panahi900
Panah Panahi: W drogę! (Hit The Road) [Zobacz trailer]

Jaki ojciec, taki syn? Niekoniecznie. Młodszy z filmowego klanu Panahich w swoim filmowym debiucie o sprawach ważnych i trudnych opowiada w sposób niesamowicie lekki i humorystyczny. Oczywiście w tej konkretnej fabule ta frywolna atmosfera to zasługa dziecięcego bohatera, który kieruje tym rodzinnym kinem drogi, choć nie sięga nawet do kierownicy. To z jego perspektywy oglądamy rozdzierający serce dramat – o państwie, które zmusza bliskich do okrutnych rozstań, by ci mieli nadzieję, że jeszcze kiedyś w ogóle się spotkają.

 

lunana900
Pawo Choyning Dorji: Lunana: A Yak in the Classroom [Zobacz trailer]

Ten film swoją premierę miał jeszcze w 2019 roku, ale dzięki tegorocznym Oscarom zyskuje rozgłos i drugie życie. Kilkanaście miesięcy temu produkcję z Bhutanu zdyskwalifikowano, by teraz dać jej szansę na główną nominację. A to kino naprawdę wartościowe, humanistyczne i piękne w swojej prostocie, oddające też głos krajowi, z którego się wywodzi i jego mieszkańcom. To historia o szukaniu własnej drogi w życiu, która nigdy nie jest łatwą sprawą, ale zawsze wymaga szacunku do siebie i ludzi, na których w tym procesie wpadamy.

 

murina900
Antoneta Alamat Kusijanović: Murina [Zobacz trailer]

W “Murinie” debiutantka Kusijanovic już drugi raz spotyka się z Juliją. Wcześniej w produkcji krótkometrażowej z tą samą, ale młodszą wtedy aktorką naszkicowała portret opresyjnej rodziny, w którym dorastanie bohaterki nad adriatyckim morzem było jednym z kluczowych wątków. Dziewczyna dojrzała, więc jej rozterki zaczęły ważyć jeszcze więcej. Zderzenie ze złudzeniami i fałszywymi nadziejami też boli teraz mocniej. Paradoksalnie, to nie młoda bohaterka jest największym fajerwerkiem filmu, ale te wszystkie zagmatwane relacje w obrębie tej rodziny. Recenzja >>>

 

pig900
Michael Sarnoski: Pig [Zobacz trailer]

W tę narrację o sekretnym życiu branży gastronomicznej Sarnoski (świadomie lub nie) wpisał również krytykę współczesnego kapitalizmu, inspirując się ikonicznym “Fight Clubem” Finchera. W jego wizji – za sprawą głównego protagonisty – dominuje jednak humanizm i empatia zarówno wobec ludzi zagubionych w pogoni za sukcesem, jak i tych, którzy jak Robin, wyskoczyli z tego rozpędzonego pociągu. Każdego w końcu ścigają jego własne demony i zjadają wewnętrzne rozterki. Recenzja >>>

 

pleasure900
Ninja Thyberg: Pleasure [Zobacz trailer]

Młodziutka Bella (Sofia Kappel) przenosi się ze Szwecji do Los Angeles, by – jak wiele dziewczyn przed nią – realizować swoje marzenie o karierze w Mieście Aniołów – światowej stolicy filmowej branży. Jej błękitne oczy wcale nie patrzą jednak na Hollywood. Bohaterka chce zostać gwiazdą filmów porno. Cel nakreśliła sobie jasny, wydaje się też, że ma odwagę i determinację, by go osiągnąć, szybko się uczy i potrafi wyciągać wnioski z obserwacji otoczenia, ale nawet ktoś tak bystry i zdecydowany nie zdaje sobie sprawy, jak kręte i wyboiste drogi prowadzą do sukcesu w biznesie rozrywki dla dorosłych. Recenzja >>>

 

koberidze900
Alexandre Koberidze: Co widzimy, patrząc w niebo? (Ras vkhedavt, rodesac cas vukurebt?) [Zobacz trailer]

Film realizuje się na wielu płaszczyznach, które w ostatnich latach zawłaszczyło dla siebie postmodernistyczne slow cinema. Wyedukowany w Berlinie Alexandre Koberidze w wyeksploatowane klisze potrafił jednak tchnąć nowe życie. Skupia się na ludziach, mieście, wydarzeniach (jak Copa America rozgrywane gdzieś daleko, na innym kontynencie), poetycko eksponuje ich absurd, baśniowość, romantyzm i wpływ na rzeczywistość. Gruzin z Berlina proponuje inne spojrzenie na świat i kino, a one potrzebują po prostu więcej takich niepoprawnych romantyków i empatycznych wizjonerów jak Koberidze.Recenzja >>>

 

saloumrek

Jean Luc Herbulot: Saloum [Zobacz trailer]

Herbulot narzucił narracji energiczne tempo znane z kina sensacyjnego. Ta fabuła ma też atrakcyjnych (anty)bohaterów. Niby wyjętych spod prawa rzezimieszków, ale kierujących się w działaniu dość szlachetnym kodeksem postępowania, w relacjach ze sobą – autentyczną przyjaźnią i lojalnością. Spoiwem wielu historii, jakie ostatecznie spotykają się na malowniczych, podmokłych terenach Sine-Saloum – opowieści o zemście, traumie, odkupieniu, braterstwie, a nawet spirytualistycznego thrillera – jest magiczna mitologia Czarnego Lądu. Recenzja >>>

 

toutozon900
Francois Ozon: Wszystko poszło dobrze (Tout s’est Bien Passe) [Zobacz trailer]

Waży ten film swoje, ale jednocześnie nie zmusza widza, by nosić ten ciężar na własnych barkach. Ostatecznie bowiem, dzięki wspaniale napisanym postaciom, nieoczywistemu, acz bardzo naturalnemu dowcipowi i błyskotliwie rozlokowanym kontrapunktom fabularnym oglądamy najprawdziwszą komedię ludzką, głęboko humanistyczne kino. Takie, w którym bohaterowie łapczywie chwytają się każdej chwili spędzonej razem, a jednocześnie patrzą wprost w oczy śmierci. Recenzja >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.