W kinie: Enys Men (Cannes)

enysmen

 

ENYS MEN
Festival de Cannes 2022
reż. Mark Jenkin

moja ocena: 5.5/10

 

Nowy film Marka Jenkina, twórcy nagradzanej na Nowych Horyzontach “Przynęty”, to nieślubne dziecko “Krzyku” Skolimowskiego i estetyki folk horroru. Na malutkiej, kornwalijskiej wysepce osiadła badaczka (Mary Woodvine), której dni wypełniają monotonne rytuały polegające na obserwacji i doglądaniu przyrodniczych artefaktów tej ascetycznej okolicy. Kobieta prowadzi tu egzystencję niemalże pustelniczą. Jedyne dźwięki, jakie słyszy to fale diabolicznie odbijające się od nagich klifów, świszczący wiatr i trzaski radioodbiornika. Kontakt ze światem zewnętrznym ogranicza nie tylko odizolowana, wyspiarska przestrzeń, ale też brak współczesnych technologii – akcja filmu rozgrywa się bowiem w połowie lat 70. XX wieku. Jenkin swoje zamiłowanie do retro estetyki podkręca jednak mocniej. Nakręcił film na 16mm taśmie – naturalnie brudnej i chropowatej, której naleciałości surowemu krajobrazowi dodają ekstra złowieszczości. “Enys Men” dużo lepiej sprawdza się jako ciekawy, filmowy eksperyment, w którym dla zbudowania odpowiedniego klimatu sięgnięto po naprawdę wiele fajnych narzędzi, wykorzystując je w całkiem błyskotliwy sposób. Z drugiej strony, tak otwarte interpretacyjnie dzieło nie zaprasza, by zgłębiać te wszystkie metafory, symbole i znaki. Łatwo sięgnąć więc po te najprostsze tropy. To film o tym, jak samotność i izolacja mogą plątać zmysły, wypaczać rzeczywistość, budzić uśpione lęki, urealniać fantazje. I jak łatwo się temu poddać, gdy wokoło tylko woda, wiatr i skały.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.