Miesiąc w muzyce: październik 2023 (piosenki)

PIOSENKI PAŹDZIERNIKA

number1
kaskas23

Kaśka Sochacka – Madison
7”, 2023
Try this!

 

number2
ducksltd

Ducks Ltd. – The Main Thing
7”, 2023
Try this!

 

number3
katie-spt

Katie Gregson-MacLeod – September
Big Red EP, 2023
Try this!

 

RÓWNIEŻ POLECANE W TYM MIESIĄCU (kolejność trochę przypadkowa, trochę nie)

PrOfiles – L.I.M.E. (7”) Try this!
[synthpop] [chwytliwie]

Joni – Your Girl (7”) Try this!
[indie pop] [uroczo]

Morgan Harper-Jones – Boombox (Up To The Glass LP) Try this!
[indie pop] []

CMAT – California (Crazymad, For Me LP) Try this!
[folkowy pop] [storytelling]

Wild Nothing – Dial Tone (Hold LP) Try this!
[dreampop] [aksamitne brzmienie]

Ruth Radelet – Shoot Me Down (7”) Try this!
[pop] [chwytliwie]

Michelle – Glow (7”) Try this!
[pop] [kobieco]

The Libertines – Run Run Run (All Quiet on the Eastern Esplanade LP) Try this!
[brit pop] [00s vibes]

Torres – Collect (What An Enormous Room LP) Try this!
[indie pop/rock] [charakternie]

Kaeto – No Body (7”) Try this!
[electro pop] [80s vibes]

The Rural Alberta Advantage – Real Life (The Rise & The Fall LP) Try this!
[indie pop/rock] [americana]

Griff – Into The Walls (Vert1go vol. 1 LP) Try this!
[pop] [refleksyjnie]

Sara Kordowska – Kukułki (Matki wynalazku LP) Try this!
[folk] [muzyka współczesna]

Sleater-Kinney – Hell (Little Rope LP) Try this!
[rock] [gitarowe granie]

Caroline Polachek – Dang (7”) Try this!
[modern pop] [ekstrawagancko]

Oysterboy – Chciałbym mieszkać nad morzems (7”) Try this!
[pop] [nostalgicznie]

UKAEA ft. Dali de Saint Paul – Habibi (7”) Try this!
[muzyka eksperymentalna] [psychodelicznie]

Andrea Belloc – Tous les Jours (7”) Try this!
[pop] [lekko]

Idles feat. LCD Soundsystem – Dancer (Tankg LP) Try this!
[elektronika] [psychodelicznie]

Daria ze Śląska – To nie zabawa (7”) Try this!
[pop] [jesiennie]

Evian Christ feat. Bladee — Yxguden (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [futurystycznie]

David Holmes feat. Raven Violet – Stop Apologising (7”) Try this!
[electro pop] [muzyka parkietowa]

Molly Millington – Healing (7”) Try this!
[pop] [dziewczyńsko]

Allie X – Black Eye (Girl With No Face LP) Try this!
[electro pop] [80s vibes]

Jess Glynne – Friend Of Mine (7”) Try this!
[pop] [chwytliwie]

***
posłuchaj na YT

W kinie: Chłopi

chlopi

 

CHŁOPI
polska premiera: 13.10.2023
reż. Hugh Welchman, DK Welchman

moja ocena: 6/10

 

Na początek przyznam się, że wraz z “Lalką” Prusa “Chłopi” należeli do moich ulubionych lektur szkolnych. Wszystko w tej książce wydawało mi się fascynujące – trudny język, surowe realia, pełnokrwiści bohaterowie, bezwzględność, z jaką ukazano pozornie malowniczą, polską wieś, przenikanie się porządku człowieczego i natury. Twórcy “Twojego Vincenta” na adaptację tej literatury mieli świetny pomysł. Nie tylko stworzyli porywającą animację, ale postanowili też uwspółcześnić najważniejsze, powieściowe wątki. Tchnęli w Reymontowskich “Chłopów” drugie życie, pozwalając teraz dużo łatwiej odczytać tę opowieść w nowym i – co najistotniejsze – bardziej uniwersalnym kluczu. Niespokojnym duchem i bijącym sercem filmu Doroty i Hugh Welchmanów została Jagna (Kamila Urzędowska). Młodziutka, piękna dziewczyna, która dostrzega, że warto oczekiwać od życia czegoś więcej niż tylko intratnego zamążpójścia za kilka ekstra morgów, nie chcąc skończyć jako kolejna, zmęczona gospodyni. Jest świadoma swojej urody i innych walorów, więc łatwo nawiązuje relacje zwłaszcza z mężczyznami. Uwodzi ich właściwie od niechcenia, ale nigdy w tych układach nie ma pozycji dominującej. Znika jej delikatnie akcentowana tu i ówdzie niezależność, staje się lalką w rękach miejscowych patriarchów, dla których jej uroki ostatecznie znaczenie mają drugorzędne.

Uwikłanie się Jagny w miłosny trójkąt z Boryną (Mirosław Baka) i Antkiem (Robert Gulaczyk), których wcale nie napędza dzika namiętność, a maczystowski, ojcowsko-synowski konflikt, doprowadzi do jej upadku jako kobiety, żony, członkini wiejskiej wspólnoty. Gdzie te nowe konteksty? Otóż droga Jagny na dno dużo gorsze świadectwo niż bohaterce, ciągle zbyt słabej intelektualnie, charakterologicznie i społecznie, by skutecznie przeciwstawić się w pojedynkę bezlitośnie opresyjnym dla kobiet realiom epoki, wystawia jej pobratymcom. Chłopi i chłopki siłę odnajdują w negatywnych emocjach. Integruje ich zazdrość, dewocja, kołtuństwo i zamiłowanie do status quo, uosabiane przez ślepą miłość do ziemi i zgorzkniały tradycjonalizm, choć również maskowany ciepłem spotkań przy muzyce i swojskim napitku. Można to oczywiście przełożyć na nieco bardziej teraźniejsze uwarunkowania, bo też dzisiaj tak funkcjonują niektóre bardziej konserwatywne zbiorowości.

“Chłopi” Welchmanów znacznie upraszczają prozę Reymonta, pozwalając jej być bardziej zrozumiałą dla szerokiego (w tym międzynarodowego) grona odbiorców. Wrażliwość Jagny symbolizują papierowe wycinanki, do których dziewczyna podchodzi z większym entuzjazmem niż do do kobiecych obowiązków na wsi. Mężczyźni są okropnymi raptusami, chowającymi się za czymś – bliską im kobietą, powinnościami, głosem większości. Fabularną oszczędność film chce wynagrodzić formą, bo też to ona właśnie ma przede wszystkim czynić z tej ekranizacji pozycję wyjątkową.

Na ekranie może nie zostały odmalowane wszystkie powieściowe struktury, ale za to ożywają dzieła protoplastów Młodej Polski. W Lipcach rysowników od Welchmanów ożywają śnieżne pejzaże, kuropatwy i żurawie Chełmońskiego, pęcznieją chmury z obrazów Ruszczyca, mieni się słońce pożyczone z obserwacji ludowej rutyny Wyczółkowskiego, a czesząca się niewiasta z płótna Ślewińskiego okazuje się samą Jagną. Malarsko łagodnieją także rysy prawdziwych przecież aktorów. Wieś ma swój niepowtarzalny koloryt, zmieniający się wraz z porami roku – w filmie manifestowanymi wręcz z irytującą ostentacją. Rustykalne piękno świata przedstawionego wzbogaca efektowna, neo folkowa muzyka stworzona przez Łukasza Rostkowskiego znanego jako L.U.C. Ten mariaż barw, obrazów i dźwięków tworzy genialny spektakl zwłaszcza w kapitalnych scenach tańca, swoim baśniowym przepychem oderwanych od brutalnej codzienności na wsi. To zarazem najbardziej dobitny dowód na to, że “Chłopi” Welchmanów to podręcznikowy wręcz przykład przerostu formy nad treścią.

Funkcjonujemy w świecie, w którym umiejętność upraszczania skomplikowanych historii stanowi cenną umiejętność, a “Chłopi” to literatura z gatunku tych najbogatszych, wyrafinowanych, wielopłaszczyznowych. Welchmanowie robili, co mogli, by zachować esencję powieści Reymonta, ale również uczynić historię przystępniejszą i bardziej kuszącą. Nie zajmowali się niuansami książkowego pierwowzoru, bo postanowili posadzić widza w centrum wyjątkowo ładnego, formalnie udanego i nieprzekombinowanego widowiska. Dla mnie ta prostota (zbyt często raczej łopatologia) i to podejście (zbyt efekciarskie) to lekki nietakt wobec kunsztu i wielkości “Chłopów” Reymonta, choć jej niekwestowaną zaletą jest słuszne założenie, że ta interpretacja trafi pod niejedną strzechę.

 

Miesiąc w muzyce: wrzesień 2023 (piosenki)

PIOSENKI WRZEŚNIA

number1
Bill Ryder-Jones

Bill Ryder-Jones – This Can’t Go On
Iechyd Da LP, 2023
Try this!

 

number2
duasaleh23

Dua Saleh – Daylight Falls
7”, 2023
Try this!

 

number3
atka

Atka – Lenny
7”, 2023
Try this!

 

RÓWNIEŻ POLECANE W TYM MIESIĄCU (kolejność trochę przypadkowa, trochę nie)

Katie Gregson-MacLeod – Your Ex (7”) Try this!
[pop] [błyskotliwe]

Camelphat & Desire – Rain (Dark Matter LP) Try this!
[elektro pop] [muzyka klubowa]

Brutus – Love Won’t Hide The Ugliness (7”) Try this!
[rock] [nocna muzyka]

Paycheque – Next in Line (7”) Try this!
[synth pop] [chwytliwie]

Fazerdaze – Bigger (7”) Try this!
[shoegaze] [90s vibes]

Crystal Fighters – Love x3 (7”) Try this!
[słoneczny pop] [muzyka radosna]

Morgan Saint – It Hurts To Be Human (7”) Try this!
[muzyka taneczna] [80s vibes]

Anjimile – Animal (The King LP) Try this!
[ostrzejszy soul] [charakternie]

Holly Humberstone – Into Your Room (Paint My Bedroom Black LP) Try this!
[pop] [dziewczęco]

Wild Nothing – Suburban Solutions (Hold LP) Try this!
[pop] [summer sounds]

Moon Worm – Peace of Mind (7”) Try this!
[dream pop] [atmosferyczne brzmienie]

CocoRosie – Witch Hunt (7”) Try this!
[nowe brzmienia] [muzyka elektroniczna]

Bleachers – Modern Girl (7”) Try this!
[pop/rock] [optymistycznie]

Abyss X – Torture Grove (Freedom Doll LP) Try this!
[nowe brzmienia] [muzyka eksperymentalna]

Stephen Sanchez – Be More (Angel Face LP) Try this!
[pop] [true retro]

Alan Palomo feat. Flore Benguigui – Meutrière (World of Hassle LP) Try this!
[muzyka klubowa] [retro vibes]

Blondshell – Street Rat (7”) Try this!
[rock] [leniwie]

Maud – Stranger (7”) Try this!
[synth pop] [dziewczęco]

Julia Rocka – Welur (Blaza LP) Try this!
[pop] [muzyka miejska]

Isabel LaRosa – Older (7”) Try this!
[modern pop] [darker music]

Cherry Glazerr – Ready For You (I Don’t Want You Anymore LP) Try this!
[pop/rock] [charakternie]

Reneé Rapp – Pretty Girls (Snow Angel LP) Try this!
[modern pop] [dziewczęco]

Anita Lipnicka – Jak na filmach (Śnienie LP) Try this!
[muzyka subtelna] [melancholijnie]

***
posłuchaj na YT

W kinie: Saint Omer

saintomer

 

SAINT OMER
polska premiera: 15.09.2023
reż. Alice Diop

moja ocena: 6.5/10

 

Film Alice Diop to fascynująca, ale bardzo metodyczna refleksja o doświadczaniu macierzyństwa, umiejscowiona w wielu skomplikowanych, społecznych okolicznościach. Ciekawa pozycja do zestawienia w ramach podwójnego seansu z “Córką” Maggie Gyllenhaal. W tytułowym miasteczku Saint-Omer odbywa się sąd nad współczesną Medeą. Młoda kobieta nazywa się Laurence (Guslagie Malanda) i staje przed wymiarem sprawiedliwości oskarżona o dzieciobójstwo. Miała doprowadzić do śmierci swojej 15-miesięcznej córeczki, pozwalając jej zostać porwaną przez morskie fale. Laurence do czynu się przyznaje, ale prosi sąd o to, by wyjaśnił genezę jej działań, których ona sama do końca nie rozumie. Mówi coś o ciążącej nad nią klątwie, ale w toku jej zeznań i wspominanego materiału dowodowego owa klątwa okazuje się tak naprawdę wypadkową postkolonialnych grzechów, egzystencjalnych rozterek migrantki, kobiecej bezsilności wobec męskiej opresji, trudach emancypacji, obaw przed dziedziczeniem traum i powielaniem błędów przeszłości.

Pochodząca z paryskich przedmieść, ale mająca senegalskie korzenie Diop przed “Saint Omer” dała się poznać jako porządna dokumentalistka. Taka socjolożka z kamerą, która patrzy na jednostki, prześwietla ich losy, ale dzięki wyczuleniu na antropologiczne i polityczne niuanse, osadza te opowieści w uniwersalnych i ważkich kontekstach. Historia Laurence, wzorowana na autentycznym przypadku niejakiej Fabienne Kabou, oskarżonej w 2016 roku o zabicie własnego dziecka, swoją surowością i statycznością przypomina kino dokumentalne. Rozprawa, w której uczestniczy bohaterka, pokazana jest w wybitnie realistycznej manierze. Może nawet zbyt realistycznej, bo przez swoją precyzję i ostentacyjny brak emocji trudno się spowiedzią kobiety tak po ludzku przejąć.

Delikatne emocje w sądowe realia wprowadza dopiero postać Ramy (Kayije Kagame) – pisarki, która obserwuje proces i w położeniu Laurence odnajduje wiele podobieństw z własnym życiem. Nie tylko pochodzi z rodziny migrantów z Afryki, ale także właśnie spodziewa się dziecka. W ten sposób też Diop znów czyni z jednostkowej historii coś ogólniejszego. Chciałabym tylko, by to wybrzmiało jasno. “Saint Omer” nie jest filmem, który ma poruszyć i zagrać na najczulszych strunach. To kino z gatunku intelektualnie stymulującego, trochę teatralne i akademickie, przekładające warsztat i wielowątkowe, skrupulatne podejście do tematu nad piękną emfazą fikcji. Pewnie dlatego tak wymagające.

 

Miesiąc w muzyce: wakacje 2023 (piosenki)

PIOSENKI LATA

number1
cupid

Cupid & Psyche – Angels On The Phone
7”, 2023
Try this!

 

number2
mollyb

Molly Burch – Unconditional
Daydreamer LP, 2023
Try this!

 

number3
romys

Romy – The Sea
Mid Air LP, 2023
Try this!

 

RÓWNIEŻ POLECANE W TYM MIESIĄCU (kolejność trochę przypadkowa, trochę nie)

Aluna – The Way I’m Wired (Mycelium LP) Try this!
[muzyka klubowa] [nowe brzmienia]

Birdy – Paradise Calling (Portraits LP) Try this!
[pop] [przebojowo]

Jenn Champion – Famous (The Last Night of Sadness LP) Try this!
[electro pop] [chwytliwie]

Art School Girlfriend – Real Life (Soft Landing LP) Try this!
[electro pop] [muzyka przestrzenna]

Holly Humberstone – Antichrist (7”) Try this!
[pop] [przebojowo]

DJ Sabrina The Teenage DJ – Will U B Mine (7”) Try this!
[muzyka taneczna] [pogodnie]

Slowdive – Alife (Everything is Alive LP) Try this!
[shoegaze] [dream pop]

Ian Sweet – Your Spit (Sucker LP) Try this!
[pop] [charakternie]

Harmony – Good Things Take Time (Dystopia Girl EP) Try this!
[electro pop] [muzyka taneczna]

Ari Abdul feat. Deadbeat Girl – Make Me Cry (7”) Try this!
[pop/rock] [charakternie]

Flyte feat. Laura Marling – Tough Love (7”) Try this!
[indie pop/rock] [nastrojowo]

Towa Bird – This Isn’t Me (7”) Try this!
[indie pop] [muzyka miejska]

Mette – Van Gogh (7”) Try this!
[soul] [funk]

Samantha Urbani – Showing Up (7”) Try this!
[electro pop] [retro vibes]

Isabel LaRosa – Eyes Don’t Lie (7”) Try this!
[pop] [midnight music]

Jimmy Whoo & Desire – Parisian Time (7”) Try this!
[smutne disco] [dark electro]

Paula Dalla Corte – Good Girl Killer (7”) Try this!
[indie pop/rock] [retro vibes]

Cannons – Desire (7”) Try this!
[retro pop] [synth pop]

Wild Nothing feat. Hatchie – Headlights On (Hold LP) Try this!
[indie pop] [energicznie]

Olivia Rodrigo – Vampire (Guts LP) Try this!
[rock] [muzyka bliskowschodnia]

Sanam – Bell (Aykathani Malakon LP) Try this!
[rock] [muzyka bliskowschodnia]

Sofia Kourtesis – Si Te Portas Bonito (Madres LP) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka taneczna]

Jessie Ware & Róisín Murphy – Freak Me Now (That! Feels Good! LP) Try this!
[muzyka taneczna] [modern funk]

Venbee & Rudimental – Die Young (7”) Try this!
[electro pop] [summer style]

Leigh-Anne – Don’t Say Love (7”) Try this!
[r’n’b] [muzyka miejska]

James Blake – Loading (7”) Try this!
[nowe brzmienia] [elektronika]

Joy Anonymous – Head to The Sky (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka miejska]

Slayyyter – Erotic Electronic (7”) Try this!
[electro pop] [80s vibes]

***
posłuchaj na YT

W kinie: Cicha dziewczyna

qgirl2

 

CICHA DZIEWCZYNA
polska premiera: 1.09.2023
reż. Colm Bairéad

moja ocena: 7.5/10

 

Tytułową “Cichą dziewczyną” z filmu Colma Bairéada jest 12-letnia Cáit (Catherine Clinch), której ciągle jeszcze dziecięca perspektywa przeciwstawiona zostaje perspektywie dorosłych. Obie wiele dzieli, ale jedno łączy – brak miłości. Wycofane dziecko mieszka na irlandzkiej prowincji w domu pełnym ludzi, głośnym, chaotycznym. Na niewielkiej powierzchni gnieżdżą się rodzice Cáit oraz jej liczne rodzeństwo. Domowe ognisko zgasło raczej już dawno, jeśli kiedykolwiek tlił się w nim w ogóle jakiś ogień. Domownicy odnoszą się do siebie beznamiętnie, czasem wręcz z wrogością. Cáit wybrała więc chyba niezłą strategię, by wśród najbliższych pozostać niewidzialną i maksymalnie wyciszoną. Pewnego dnia dziewczynkę zabierają do siebie na wakacje dalecy krewni, gdzie bohaterka zamieszka już w zupełnie innych warunkach. Pusty, ładny i zadbany dom, ale spowity mgłą dawnej tragedii, która na zawsze zmieniła egzystencję domowników, czyniąc z nich niemych więźniów własnego cierpienia. Cáit potrzebowała tych ludzi tak samo, jak oni potrzebowali jej. Dzięki nim dziecko prawdopodobnie pierwszy raz w życiu doświadczy autentycznej, rodzicielskiej troski, empatii i czułości. Pogrążeni w żałobie dorośli natomiast na chwilę zapomną o bólu, odzyskując nadzieję i pogodę ducha. Pachnie Wam to tanim happy endem? Nic bardziej mylnego, ale przygotujcie sobie większe opakowanie chusteczek. “Cicha dziewczyna” to bowiem przede wszystkim poważne kino społeczne. Z subtelnie, ale precyzyjnie zarysowanym kontekstem. Zwłaszcza wątki klasowe i ekonomiczne wydają się tu być szczególne istotne. Nie są one jednak znowu tak kluczowe, by przypominać, że o tym, co dziecko zawsze najbardziej potrzebuje – elementarnego poczucia bezpieczeństwa i rodzicielskiej miłości.

 

Miesiąc w muzyce: czerwiec 2023 (piosenki)

PIOSENKI CZERWCA

number1
triangulo

Triángulo de Amor Bizarro – Estrella Solitaria
7”, 2023
Try this!

 

number2
belako

Belako – White Lies
Sigo Regando LP, 2023
Try this!

 

number3
mariaanto

Maria Antonietta – 375
La Tigre Assenza LP, 2023
Try this!

 

RÓWNIEŻ POLECANE W TYM MIESIĄCU (kolejność trochę przypadkowa, trochę nie)

Alaska Reid – Palomino (Disenchanter LP) Try this!
[indie pop/rock] [kobieco]

Romy – Loveher (Mid Air LP) Try this!
[electro pop] [muzyka klubowa]

Slowdive – kisses (Everything is Alive LP) Try this!
[dream pop] [szlachetnie]

Boyish feat. King Princess – Kill Your Pain (7”) Try this!
[indie pop/rock] [chwytliwie]

L’Rain – New Year’s UnResolution (7”) Try this!
[future pop] [nowe brzmienia]

Girl Scout – Boy In Blue (7”) Try this!
[indie pop/rock] [gitarowe granie]

Sharon Van Etten – Quiet Eyes (Past Lives OST) Try this!
[indie pop/rock] [nostalgicznie]

KC Lights feat. Låpsley – Better Times (7”) Try this!
[muzyka taneczna] [ultimate summer vibes]

Samantha Urbani – More Than a Feeling (7”) Try this!
[electro pop] [muzyka miejska]

Freak Heat Waves with Cindy Lee – In A Moment Divine (Mondo Tempo LP) Try this!
[synth pop] [90s vibes]

Grian Chatten – All Of The People (Chaos For The Fly LP) Try this!
[singer/songwriter] [nastrojowo]

Georgia Gets By – Easier To Run (7”) Try this!
[indie pop/rock] [dziewczęco]

Rob Grant feat. Lana Del Rey – Hollywood Bowl (Lost at Sea LP) Try this!
[muzyka rodzinna] [melancholijnie]

Maina Doe – Let Her Be (7”) Try this!
[r’n’b] [muzyka miejska]

Little Dragon – Gold (Slugs of Love LP) Try this!
[electro pop] [muzyka klubowa]

Bully – Hard to Love (Lucky For You LP) Try this!
[indie rock] [dziarsko]

Anna St. Louis – Morning (In The Air LP) Try this!
[folko pop] [retro vibes]

***
posłuchaj na YT

Miesiąc w muzyce: maj 2023 (piosenki)

PIOSENKI MAJA

number1
lanters

Lanterns On The Lake – Real Life
Versions Of Us LP, 2023
Try this!

 

number2
blur

Blur – The Narcissist
he Ballad Of Darren LP, 2023
Try this!

 

number3
marci

Marci – KITY
7”, 2023
Try this!

 

RÓWNIEŻ POLECANE W TYM MIESIĄCU (kolejność trochę przypadkowa, trochę nie)

Overmono – Good Lies (Good Lies LP) Try this!
[muzyka elektroniczna] [nowe brzmienia]

Tensnake feat. Jessy Lanza – Keep It Secret (7”) Try this!
[muzyka parkietowa] [elektronika]

Melenas – Bang (7”) Try this!
[indie pop/rock] [przebojowo]

Nathan Micay – It’s Recess Everywhere (To The God Named Dream… LP) Try this!
[muzyka elektroniczna] [90s vibes]

Jam City feat. Empress Of – Wild n Sweet (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka miejska]

Laura Groves – Sky at Night (Radio Red LP) Try this!
[pop] [midnight music]

Yeule – Sulky Baby (7”) Try this!
[modern pop] [muzyka miejska]

ANOHNI and the Johnsons – It Must Change (My Back Was A Bridge For You To Cross LP) Try this!
[soul] [klimatycznie]

Jorja Smith – Little Things (Falling or Flying LP) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka miejska]

Midwife & Vyva Melinkolya – Hounds of Heaven (Orbweaving LP) Try this!
[shoegaze] [midnight music]

Hania Rani – Hello (7”) Try this!
[nowe brzmienia] [muzyka nowoczesna]

Miya Folick – Shortstop (Roach LP) Try this!
[pop] [melancholijnie]

Being Dead – Daydream (When Horses Would Run LP) Try this!
[indie pop] [lekkie retro]

Róisín Murphy – The Universe (Hit Parade LP) Try this!
[experimental pop] [pozytywne brzmienia]

Pip Blom feat. Alex Kapranos – Is This Love? (Bobbie LP) Try this!
[gitarowe granie] [mid00s vibes]

DJ Sabrina The Teenage DJ – Doubts (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [pozytywne brzmienia]

The Greys, Niki & The Dove – Gloria (7”) Try this!
[soul] [midnight music]

Sans Soucis – I Know Your Present (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka taneczna]

***
posłuchaj na YT

W kinie: Kawałek Nieba

kawaleknieba

 

KAWAŁEK NIEBA
polska premiera: 26.05.2023
reż. Michael Koch

moja ocena: 7.5/10

 

“Kawałek Nieba” – kawał znakomitego kina, usytuowanego gdzieś pomiędzy antropologicznym esejem o cieniach i blaskach egzystowania na alpejskiej prowincji, kinem przyrodniczym z filtrem Dumonta oraz manifestacyjnym slow cinema o prawie do samostanowienia i walce o życie na własnych zasadach. Choć gdybym miała wskazać konkretnie jakiegoś bliższego krewniaka dla filmu Michaela Kocha, spróbowałabym zrobić test dna z “Przełamując Fale” von Tiera. Kruchość szczęścia, tragizm odrzucenia, cena poświęcenia, przyziemność przemijania – nad takim niebem unosi się szwajcarski kandydat do Oscara. Z jednej strony pocztówkowe, górskie krajobrazy ze swoimi krystalicznie przejrzystymi jeziorami, malowniczymi drogami pośród wzniesień i łąk, sielską aurą otoczenia pozbawionego hałasu, pośpiechu i zgiełku. Z drugiej – ludzie, którzy żyją tu sobie nie tyle beztrosko, ile po prostu bardzo spokojnie. Najbardziej prozaiczna proza życia, jaką można sobie wyobrazić. W takiej scenerii rozkwita romans introwertycznego osiłka o gołębim sercu i najbardziej przebojowej dziewczyny w okolicy. Najpierw zakochanym gra w tle “What Is Love” Haddawaya, ale później DJ na tej dyskotece życia ma już do zaproponowania tylko smutniejsze melodie. Przy całej swojej imponującej, emocjonalnej i dramaturgicznej złożoności “Kawałek Nieba” pozostaje filmem pod względem formalnym posępnie surowym i do bólu zwyczajnym. Ciągle będąc kinem głęboko humanistycznym i dotykającym najczulszych strun we wnętrzu. Najlepszym punktem wyjścia do melancholijnej zadumy nad fatalizmem człowieczej egzystencji.

 

W kinie: Asteroid City (Cannes)

asteroidcity

 

ASTEROID CITY
Festival de Cannes 2023
reż. Wes Anderson

moja ocena: 5.5/10

 

O wizualnym stylu w przypadku Wesa Andersona i jego filmów powiedziano już chyba wszystko. Pastelowe filtry, doskonała symetria kadrów, retro klimat, kreskówkowe elementy scenografii (w “Asteroid City” jest nawet struś Pędziwiatr, choć osamotniony z powodu nieobecności rozjechanego na asfalcie kojota). Ciągle lubię na to wszystko patrzeć i podziwiać, ale też ta, od tak dawna już powtarzalna, estetyka potrafi mnie tak po ludzku znudzić. Kino Amerykanina jest jednak na tyle zróżnicowane w swej treści, że ów osławiony styl staje się przede wszystkim narzędziem, pomagającym po prostu ciekawie opowiedzieć jakąś historię. Czasem wręcz całkiem zaangażowaną historię, jak w również premierowo pokazywanym w Cannes “Kurierze Francuskim z Liberty, Kansas Evening Sun” (2021), który stanowił nostalgiczny hołd dla drukowanej prasy. Kumulacja wątków zamykanych często w zgrabne miniatury i bohaterów, w których wcielają się najgorętsze, aktorskie nazwiska (zajmujące sporo miejsca na oficjalnym plakacie promocyjnym) oraz szkatułkowa struktura filmu to kolejne znaki rozpoznawcze reżysera. W “Asteroid City” widzowie wcielają się w rolę publiczności programu telewizyjnego, w której dramaturg (Edward Norton) i reżyser sztuki teatralnej (Adrien Brody) z pomocą boskiego narratora (Bryan Cranston) opowiadają o jej tworzeniu/adaptacji, a jednocześnie ta sztuka odgrywana zostaje niejako w czasie rzeczywistym. W minimalistycznym miasteczku na kartonowej pustyni, zbudowanym z elementów amerykańskiej ikonografii, gdzie spotykają się młodzi wynalazcy i badacze, pod okiem wojska i swoich rodzin celebrując wydarzenie sprzed około 5000 lat, gdy na te tereny spadła asteroida. Przyznajcie sami, że koncept, gdzie wielowarstwowość historii wynikała z ekranizacji procesu powstania artykułów w magazynie, sam w sobie był prostszy i dużo mniej sztuczny.

Bo też nad “Asteroid City” nie unosi się tak jasny motyw przewodni, spajający wymowę rozwarstwionej całości. Powiedziałabym wręcz, że główna myśl tego filmu sprowadza się do wyjątkowo autotematycznej (dla różnej maści twórców) refleksji o trudnej nomen omen sztuce narracji i opowiadania historii, gdy dzieło końcowe to tak naprawdę wypadkowa starań autora adaptowanego/ekranizowanego tekstu, reżysera, aktorów, a w końcu publiki, która kształtuje odbiór tego, co zobaczyła. Próbując rozgryźć ten fenomen niczym najbardziej tajemniczą zagadkę wszech świata, Anderson kluczy po labiryncie mniej lub bardziej zawiłych meta kontekstów. Najbardziej trywialny to oczywiście ten, gdy aktorzy wychodzą ze swoich scenicznych ról, by “dogadać” z reżyserem sens przedstawienia, gubiąc się w natłoku wątków i dialogów. Zdarza się, że ma to swój romantyczny urok, jak w magicznej scenie, gdy grająca matkę-aktorkę Scarlett Johansson przez okno ćwiczy z ojcem-wdowcem-fotografem-aktorem (Jason Schwartzman) kwestie, które ma wkrótce zagrać. Bo najtrudniej w takiej wystylizowanej do granic możliwości, pogmatwanej, filmowej rzeczywistości odtworzyć czyste emocje, a tutaj to się akurat udało. W ogóle wątek Johansson i Schwartzmana oraz te postacie same w sobie są najfajniejszą rzeczą, jaka się w tym filmie wydarzyła. Przeżywanie żałoby, godzenie się ze stratą, a w końcu odzyskiwanie wiary w możliwość zbudowania uczuciowej więzi z drugim człowiekiem to szlachetne tematy, zawsze trafiające na podatny grunt.

Powaga to chyba najbardziej zaskakujący element “Asteroid City”. Świat, w filmie jest umowny i metaforyczny. Scenografia karykaturalnie wręcz oszczędna. Nawet pozy aktorów wydają się dość anemiczne, co bez wątpienia stanowi zabieg celowy, bo teatralność jest przecież nierozerwalnie wpisana w ten artystyczny zamysł. Ale nic tu nie jest śmieszne czy dowcipne. Dojmująca melancholia i poczucie nieuchronności końca napędzały już wspaniały “Grand Budapest Hotel” (2014), ale w “Asteroid City” trudniejsze emocje potrafią nie tylko dodać opowieści egzystencjalnej głębi, ale też nadmiernie ją obciążyć. A w tych przeładowanych estetycznie i wielowątkowych fabułach Andersona może brakować miejsca na oddech. Mam wątpliwość, czy ten główny temat (opowiadanie o opowiadaniu) wymagał aż takiej poważnej maniery, czy szczypta humoru, by temu filmowi nie pomogła. Odnoszę też wrażenie, że samemu Andersonowi pomogłoby też odświeżenie własnego pomysłu na kino. Nie musi zaraz sprzedawać duszy dla filmowego realizmu, ale pomiędzy takim stylem a jego estetyką znajduje się niemalże kosmos możliwości.