W kinie: Whatever Works

 

WHATEVER WORKS
polska premiera: 9.04.2010
reż. Woody Allen

moja ocena: 5/10

 

Problem z najnowszym filmem Woody’ego Allena jest dość klarowny – to wszystko już było. Neuro-tycznych, rozgadanych inteligentów z Nowego Jorku przez dekady poznaliśmy już kilku, rozprawialiśmy się już nieraz wraz z reżyserem z jego niepowodzeniami i wpadkami w związkach czy skłonnością do wikłania się w romanse z dużo młodszymi kobietami, śmialiśmy się też wielokrotnie z błyskotliwych portretów nowojorskiego światka inteligencko-artystycznego. „Co nas kręci, co nas podnieca” nie jest w stanie niczym zaskoczyć widza nawet średnio obeznanego z filmografią Allena. Tajemnicą Poliszynela nie jest fakt, że reżyser wyciągnął stary scenariusz z szuflady w obawie przed aktorskim strajkiem, który mógłby mu utrudnić pielęgnację tradycję kręcenia jednego tytułu rocznie (do Polski wszystkie trafiają ze sporym, w najlepszym wypadku kilkumiesięcznym opóźnieniem). Musiał zrobić film szybko, a że miał pod ręką niewykorzystany tekst, wszystko poszło po jego myśli. Paradoksalnie, ledwie poprawne „Co nas kręci, co nas podnieca”, stworzone niemalże bezwstydnie według schematów, z których Allen tak fantastycznie korzystał już w latach 70., może stanowić doskonałe wprowadzenie do twórczości tego wybitnego reżysera, scenarzysty i aktora. Nic poza tym właściwie. Tym bardziej zatrważający jest zachwyt polskich krytyków, którzy rozpływają się nad tym filmem, jakby co najmniej oglądali „Manhattan”. Może warto odkurzyć sobie Allena, by przypomnieć sobie trochę faktów o jego filmografii?

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=QwQH1HwcBws]