Film | Muzyka | Pasje

W kinie: Aurora (WFF)

 

AURORA
polska premiera: Warszawski Festiwal Filmowy (październik 2010)
reż. Cristi Puiu

moja ocena: 4.5/10

 

Cristi Puiu w dwóch poprzednich filmach, a szczególnie w „Śmierci Pana Lazarescu”, fantastycznie potrafił zainteresować widza brutalnym, prawdziwym, absurdalnym światem, pokazując wszystko bez zbędnych upiększeń i koloryzowania. W „Aurorze” też słynny absurd sytuacyjny Puiu zobaczymy, ale czekać na niego trzeba przez ok. 2,5 godziny filmu. Wcześniej rumuński reżyser niewybrednie prowokuje widza, serwując mu ogromne wyzwanie wytrzymałościowe – tworzy film bez specjalnej akcji, ospały, pełny brzydkich ujęć i narracyjnej oszczędności. Doceniając styl Puiu, oceniam prowokację jednak na bardzo nieudaną, bo nie chodzi nawet o to, że „Aurora” trwa bite 3 godziny, ale że przez 2/3 filmu absolutnie nic się nie dzieje. Z pełnym zrozumieniem traktuję postawę tych, którzy już po godzinie zaczęli wychodzić z seansu oraz podziwiam tych, w tym siebie, którzy mieli siłę wytrwać do końca. Ale chyba nie o wytrwanie w kinie powinno chodzić, nie?

 

[youtube=hhttp://www.youtube.com/watch?v=H8VNGkuKzx8]