RODZINA
polska premiera: 4.02.2011
reż. Pernille Fischer Christensen
moja ocena: 6/10
Senior rodu cenionych, duńskich piekarzy staje w obliczu sytuacji, w której nie ma komu przekazać rodzinnego dziedzictwa w obliczu pogarszającego się stanu własnego zdrowia. Jego dorosłe dzieci nie związały swojego życia z profesją przodków, nie mają zamiaru zajmować się wypiekiem chleba, choć szczególnie najstarsza córka źle się czuje z potencjalnym osieroceniem rodzinnego biznesu. „Rodzina” jest mało efektownym, choć dobrym i sensownym filmem. Choć to w pewnym stopniu saga rodzinna, pozbawiona jest zwykle efektownego, historycznego kontekstu (o dziejach rodziny piekarzy dowiadujemy się tylko z lakonicznych opowieści ojca). Najciekawiej w filmie zarysowane zostały postacie – to ludzie z nadzwyczaj solidnie naszkicowaną warstwą psychologiczną, w których mniejsze bądź większe dramaty można uwierzyć bez chwili zwątpienia. Bohaterowie „Rodziny” nie poruszają się w kręgu abstrakcyjnych sytuacji, wybory, które podjęli bądź podejmą, są przyziemne, niewydumane i do bólu prawdziwe. W szczerym, życiowym realizmie tkwi z jednej strony największa siła duńskiego filmu, z drugiej – jego największe przekleństwo, bo zwyczajni ludzi i uniwersalne historie o wartościach i przemijaniu przestały być już dostatecznie wciągające. Zwłaszcza, że mistrzowie tego typu kina (np. Mike Leigh) ciągle zdają się być niedoścignionym wzorem dla mniej znanych twórców, takich jak choćby Pernille Fischer Christensen.
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=pSEr5U5Tg8g]