W kinie: Grawitacja była wtedy wszędzie (NH)

 

GRAWITACJA BYŁA WTEDY WSZĘDZIE
polska premiera: lipiec 2011 (NH)
reż. Brent Green

moja ocena: 5.5/10

 

Właściwie wszystko, co znajduje się w opisie tego filmu w nowohoryzontowym katalogu pretenduje do miana nadużycia. Po pierwsze, miała być “Grawitacja…” animacją poklatkową, ale nie do końca jednak jest. Na pewno autor korzysta wiele z tej techniki, ale jego produkcja to film aktorski. Po drugie, fakt, iż “Grawitacja…” w swej onirycznej formie może budzić skojarzenia ze Švankmajerem, Gondrym czy Maddinem, ale te dzwony dzwonią w bardzo odległym kościele. Po trzecie, jedyną, prawdziwą wartością filmu jest romantyczna, magiczna historia miłosna o dwójce ludzi, którzy poznali się w dziwnych okolicznościach, sami byli dziwni, a potem równie dziwnie walczyli z chorobą dziewczyny, która zakończyła ich związek. Brent Green ma świetny storytelling i poczucie humoru, ale z tematami techniczno-formalnymi jako młody twórca filmowy jest jeszcze daleko w lesie i nad tym na pewno musi mocno popracować, bo mnie ta quasi animacja po prostu bardzo wymęczyła.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=xcZmgtOorKk]

 

***
Kasia na Nowych Horyzontach powered by: