Film | Muzyka | Pasje

W kinie: Fala Upałów (WFF)

 

FALA UPAŁÓW
polska premiera: Warszawski Festiwal Filmowy (październik 2011)
reż. Jean-Jacques Jauffret

moja ocena: 4.5/10

 

Upalne popołudnie i cztery osoby, których chwilowo pełne cierpienia, upokorzeń i niepewności egzystencje przeplatają się ze sobą, zmierzając do nieco przypadkowej i odrobinę dumontowskiej tragedii. Młoda dziewczyna latem dorabiająca w supermarkecie, jej zmagająca się z otyłością matka, tłamszony przez ojca chłopak dziewczyny i mieszkający w sąsiedztwie samotny emeryt – z perspektywy każdej z tych czterech osób oglądamy leniwy, wakacyjny, skąpany w słońcu dzień. Coś w „Fali Upałów” wisi w powietrzu, ale debiutujący tym filmem reżyser Jean-Jacques Jauffret nie potrafił zbudować odpowiedniego napięcia. Powtarzalność zdarzeń w filmie irytuje, zacienione, sepiowe, trochę ziarniste obrazy do spółki z nadmiernie wnikliwym i naturalistycznym podglądaniem głównych bohaterów tworzą wrażenie ciężkiego, nieprzyjemnego, wizualnego ciężaru tej historii. Zamiast utrzymywać widza w stanie intrygującego niepokoju (do czego ta opowieść wydaje się być całkiem niezła), „Fala Upałów” nieznośnie się dłuży i usypia flegmatyczną narracją. Finał filmu daje poczucie ulgi, że ta historia w końcu się skończyła.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=uW0zM2JIhoM]